Jej oczy napełniły się łzami, które powoli spływały jej po policzku. Powoli, acz stanowczo odsunęła się od swoich "partnerów" i wyszła na zewnątrz. Lew, Leo ( albo Loki) bardzo się zmartwił jej stanem. Od dawna wiedział, jakie uczucia żywi do Salamandra, choć chciał by je do niego żywiła...
Natsu odepchnął od siebie napaloną nastolatkę. Nie chciał jej widzieć. Dziewczyna oblizała łakomie wargi.
-Co powiesz na wspólny taniec?
-Z tobą? NIGDY!-warknął i odszedł od niej na znaczną odległość.
Wtedy podszedł do niego rudowłosy. Różowowłosy uśmiechnął się na jego.
-Hej, Loki! Co u ciebie słychać?-spytał wesoło. Chłopak nie odpowiedział. Patrzył na niego nieodgadnionym wzrokiem. Podniósł rękę i poprawił okulary. Wtem walnął go w twarz. Z otwartej dłoni. Nie którzy ludzie spoglądali na tą scenę z zaciekawieniem. Na policzku chłopaka pojawiło się zaczerwienienie, za które się złapał.
-Au! A to za co?!-krzyknął zdezorientowany.
-To za Lucy...-odparł cicho, by tylko on go usłyszał. Zdziwił się. Za Lucy? Przecież...jej nic nie zrobił. Nie ośmieliłby się. Chyba, że... WIDZIAŁA TEN POCAŁUNEK!!!
Salamander czym prędzej wybiegł z sali balowej i udał się do ogrodu. Była dość późna godzina, więc rozświetlały go latarnie . Pobiegł i zaczął jej szukać. Trwałoby to długo, ponieważ ogród był labiryntem.
Wtem usłyszał cichy szloch. Biegł w stronę, z której dobiegał odgłos.
Wyszedł w miejscu, gdzie znajdowały się wokół krzewy róż i pośrodku duża fontanna. Na niej siedziała skulona dziewczyna. Dłonie zakrywały twarz, z której kapały łzy. Natsu podszedł bliżej, w końcu usiadł koło niej i przytulił do siebie.
-Natsu...
-Lucy... wybacz mi, proszę. Wybacz...Ja...nigdy bym cię nie zranił. Nie w ten ani w inny sposób.
-Natsu-dziewczyna spojrzała na niego swoimi lekko zaczerwienionymi oczami. Chłopak otarł jej łzy płynące po jej policzku. Nie lubił, jak płakała. W dodatku z jego winy. Ah, cholerna nastolatka! Dlaczego przez nią niszczy relacje z tą, którą...
-Lucy, ja...muszę ci coś ważnego powiedzieć. Powinienem powiedzieć to dawno temu, ale nie było okazji...-zamilkł. Dziewczyna najchętniej nakrzyczała na niego, wyzywała od najgorszych, ale... nie potrafiła od jakiegoś czasu.-Lucy...ja...-nagle na bezchmurnym niebie zabłysły fajerwerki.
Twarz Natsu powoli chyliła się ku blondynce. Dziewczyna zarumieniła się. Domyślała się, co miało się wydarzyć. Zamknęła oczy. Stykali się nosami... już mieli się pocałować, gdy całe zdarzenie przerwał...Happy!!! (ten kot jest niemożliwy!) . Para szybko odskoczyła od siebie czerwieniąc się znacznie.
-Natsu! Lucy! Ratujcie!!!-krzyknął Exceedo tuląc się do biustu dziewczyny, chlipiąc żałośnie.
-Spokojnie, Happy-uspokajała go blondynka, głaszcząc go po głowie- Co się stało?
-*chlip* Luuuucy-odezwał się łamiącym głosem-Taaa *chlip* córka zleceniodawców *chilp* wrzuciła mnieeee *chilp* do....KLATKI PEŁNEJ PSÓW *ŁAAAAAAAA*-rozpłakał się na dobre, mocząc jej sukienkę. Mag Gwiezdnej Energii spojrzał na różowowłosego. Jego twarz wyrażała wściekłość i nieopanowanie.
Zerwał się nagle z miejsca i w biegł do budynku. Wiedziała, że coś może się wydarzyć. Przytuliła Happy'iego mocnej i również udała się za chłopakiem. Tak jak myślała, Natsu się zdenerwował.
-TY!!!-krzyknął do brunetki łapiąc ją mocno za ramię. Syknęła z bólu.
-Może trochę delikatniej, co? -spojrzała na niego zuchwale- Chyba nie zapomniałeś o celu waszej misji?
-Nie, nie zapomniałem...Ale NIE MASZ PRAWA KRZYWDZIĆ MOJEGO PRZYJACIELA!
-Hmpf. Mam prawo!-wyrwała się z jego uścisku- Jestem córką jednego z najbogatszych ludzi tego państwa!!! NIC NIE MOŻESZ MI ZROBIĆ! NIKT NIE MOŻE!
-JA mogę-odezwała się Lucy. Postawiła zaskoczonego Przewyższającego na ziemi i podeszła do Ayumi.
-TY?! A niby kim jesteś?
-Jestem Lucy Heartfillia, córka Jude'a Heartfilli, najbogatszego handlowca w historii-rzekła znudzonym głosem, jakby nie było to nic ważnego. Wszystkie pary oczu zwrócone w obie damy rozszerzyły się ze zdumienia. Nawet Natsu był zszokowany. Lucy? Lucy przz nas yznała się do bycia córką bogacza? Nieprawdopodobne!
-Phi! Też mi coś...Za to ja mogę mieć wszystko, czego zapragnę. A ty? Nie masz nic odkąd twój tatulek zmarł. I kto tu jest górą?
-Żadna z nas nie jest. To, że masz pieniądze nic nie znaczy. Liczy się miłość i dobroć dla wszystkich...
-Bzdury! Dobroć?! DLA WSZYSTKICH?! Nonsens!
-To nie....
-ZAMKNIJ SIĘ ! NIE MASZ PRAWA MNIE POUCZAĆ!- krzyknęła i uderzyła dziewczynę w brzych, przez co ona wypluła krew.
-LUUCY!!!- krzyknął zrozpaczony kot. Upadła na kolana, łapiąc się za brzuch.
-Tak jest! Kłaniaj mi się.-Ayumi uśmiechnęła się złośliwie.
-Wolałabym pokłonić się owcy, niż tobie!-powiedziała głośno.
-ACH TY!- Już miała kopnął ją w twarz, lecz ktoś złapał ją za nogę i wyrzucił na ścianę, robiąc w niej dziurę. Blondynka ze zdziwieniem spojrzała na wybawcę. Okazał się nim Dragneel.
-Natsu...-dziewczyna mdlała. Jedynie co jeszcze ujrzała to różowe włosy...
Obudziła się w miękkim łóżku w swoim pokoju. Nie pamiętała, jak się tam znalazła. Jedynie co pamiętała to...różowe włosy. Było tak ciemno, że nie mogła dostrzec konturów postaci, która siedziała przy niej.
-W końcu się obudziłaś-odparła zapalając małą lampkę nocną przy łóżku.
-Loki? Co ty tu robisz? - spytała próbując się podnieść, jednak opadła na poduszki sycząc z bólu- Co się stało? Dlaczego mnie boli tak mocno brzuch?
-Ekhm...-odwrócił głowę , by nie patrzeć ta te przeszywające go na wylot oczu. Jednak zauważyła, że on coś ukrywa.
-A gdzie Natsu? I Happy? Leo...powiedz mi.-prosiła składając ręce jak do modlitwy. Patrzyła na niego swymi brązowymi oczyma. W końcu zrozumiała, co się dzieje. Usłyszała odgłosy walki. Chciała wiedzieć, co...
W czasie, gdy Lucy nadal była nie przytomna, Natsu wściekł się jeszcze bardziej. Nie panował nad sobą, co było widać. Pojawiły się płomienie, które nerwowo krążyły wokół jego stóp. Jego wzrok wyrażał chęć zabijania. Dłonie zaciśnięte w pięści, a z jego gardła wydobywał się zwierzęcy warkot. Happy oddalił się znacznie od swego partnera.
-Natsu...-szepnął cichutko-Co ci się stało?
-ARRRRGGHH-zaryczał jak dziki zwierz i spojrzał na Ayumi. Pobladła znacznie. Oczy szeroko otwarte, a w nich widać było strach. Bała się i to bardzo.
-H-Hej, słodziutki-zaczęła nieśmiało-C-Chyba nie zamierzasz m-mnie zaatakować, p-prawda?- spytała. Ten jednak powoli z żądzą mordu zbliżał się do niej. Cofała, lecz po chwili zahaczyła o stolik i przewróciła się. Stał dokładnie nad nią. W swej dłoni kumulował ogień. Ona natomiast płakała. Widownia wstrzymała oddech, bo nie wiedziała, czy on żartuje, czy naprawdę chce to zrobić.
-NATSU, STÓJ!!!-z tłumu ktoś wybiegł. Gdy się obrócił już obejmowała jego brzuch. Ogień wcale nie sprawiał jej bólu, wręcz przeciwnie. Był ciepły, ale nie za gorący. Również ją otoczyły razem z chłopakiem.
Spojrzała na niego. Nadal tak wyglądał. Chcąc go uspokoić przytuliła się do niego jeszcze bardziej.
-Natsu...-szepnęła łamiącym się głosem-Proszę...nie rób jej krzywdy...Ona...chciała tylko być zauważana przez innych. Dlatego tak się zachowywała. Dlatego...-nie dokończyła, gdyż on mocno ją do siebie przycisnął.
-Lucy...przepraszam.-odparł cicho, gładząc jej złote włosy-Ja nie chciałem, żebyś mnie takiego widziała, nieopanowanego...zdenerwowanego...przepraszam.
-Za nic nie przepraszaj. To nie twoja wina.
-Moja. Gdybym...-dziewczyna wspięła się na palcach i pocałowała go w policzek. Nie wiedział, co powiedzieć. W ogóle nie spodziewał się takiego gestu od niej. SZCZEGÓLNIE OD NIEJ!
Ogień zniknął, a twarz różowowłosego uspokajała się. Po chwili spojrzał na brunetkę, która nadal leżała na podłodze i drżała ze strachu. Powoli i niepewnie wstała. Podeszła do nich.
-J-Ja...-zaczęła- Ja strasznie przepraszam. Nie chciałam zrobić ci krzywdy-zwróciła się do brązowookiej-Naprawdę! Chciałam wszystkim uświadomić, a w szczególności moich rodziców, że jestem już samodzielna i sama mogę o siebie zadbać.
-Rozumiem cię. Sama też musiałam przechodzić przez ten okres.
-Nie rozumiesz! -podniosła głos- To nie ty przez ostatnie 2 lata byłaś zmuszana do jeżdżenia i prezentowania się właścicielom różnych spółek handlowych. Nie ty miałaś często łazić z zupełnie obcymi osobami na różne bale. Ty nie musisz właśnie teraz wybierać swoje go przyszłego męża!
-M-Męża?- zatkało ją. Ona? Za mąż? Przecież ma mniej więcej 16 lat! To jest nie zgodne z prawem.
-Tak, niestety. Ale rodzice zgodzili się, bym sama sobie wybrała. Już wybrałam ciebie-wskazała palcem na Salamandra. Był zaskoczony.
-Wybacz, ale nie mogę.-odparł nadal tuląc do siebie Heartfilię.-Mam już kogoś, z kim chcę spędzić resztę życia.-brązowooka zdziwiona uniosła głowę, by spojrzeć w te emitujące ciepłem oczy.-To nie ty, przepraszam.
-Nic się nie stało. Specjalnie chciałam wyjść za jakiegoś maga, by zabrał mnie stąd. Jednak skoro masz już dziewczynę nie zostało mi nic innego jak pożegnać was. Prawda, tato?- spytała swego ojca.
-Oczywiście. Proszę jak najszybciej opuścić nasz bal. Macie godzinę.
-Chwila, chwila-odezwał się Happy-Więc to zadanie nie polegało na pilnowaniu pańskiej córki, tylko na znalezieniu jej narzeczonego?!
-Zgadza się, ale ponieważ nie zgodziłeś się- powiedział do Dragneela- to wracajcie do siebie.
-A co z wypła...-chciała się zapytać Lucy, ale się powstrzymała. Wiedziała,że nie wypełnili misji i nie dostaną pieniędzy.
Po 15 min drużyna szła spokojnie w kierunku dworca. W czasie drogi nie odzywali się do siebie. Każdy nad czymś głęboko rozmyślał. Happy jak zwykle rozmyślał o różnych rodzajach jego ulubionej potrawy ( RYBA!!! ), natomiast pozostali rozmyślali o drugiej osobie. Lucy dręczyła myśl, że on znalazł sobie wymarzoną dziewczynę. Ale gdzie? Pewnie Lisanna. Przecież to jego przyjaciółka z dzieciństwa. Musi mieć do niej jakieś ciepłe uczucia. W końcu to ona pomagała mu z Happy'm, gdy był mały. A ona? Jest tylko głupią, pustą blondynką, która została obdarzona urodą. Dałaby wszystko, byleby ją pokochał. Dałaby...
Przechodzili obok sklepu z lustrami. Na wystawie były różnych rozmiarów, poczynając od tych najmniejszych do tych naprawdę ogromnych.Przystanęła i ujrzała w nich wysoką blondynkę o brązowych oczach i bardzo pokaźnym biustem. Nagle coś w niej pękło. Łzy same spływały jej po policzkach. Różowowłosy zauważając je przybiegł do przyjaciółki.
-Hej Lucy, dlaczego płaczesz?-spytał uśmiechając się do niej wesoło. Jednak jej nie było do śmiechu. Dłońmi zakryła twarz. Nie chciała, by widział jak płakała. Posmutniał. Dlaczego płacze? Chyba nie z powodu misji. Delikatnie złapał jej dłonie w swoje, zabierając je z ślicznej twarzy i przytrzymał w lekkim uścisku.
-Lucy...-szepnął. Ona odwróciła głowę, nadal cicho szlochając-Lucy...-dłonią starł łzę z jej zaróżowionego policzka. Zdziwił ją ten ruch. Spojrzała na niego. Był zmartwiony. Nią?-Proszę, nie płacz. Nie lubię, gdy płaczesz.
-Przepraszam...
-Za nic nie musisz mnie przepraszać. Właściwie, to chcę ci coś ważnego powiedzieć.
-T-Tak?-bała się. Bała się,że powie o tej swojej ukochanej Lisannie.
-Pamiętasz, jak wspominałem o dziewczynie, z którą chcę spędzić resztę życia?
-Pamiętam.
-Więc chce ci powiedzieć, że...-zaczerwienił się i to bardzo. W gardle miał olbrzymią gulę, nie mógł z siebie wydobyć głosu. Przewyższający wiedział, co dręczy Salamandra. Żeby go wspomóc, poklepał do po łydce. Natsu zdobył się na odwagę i powiedział ważne słowa:
-Lucy...Kocham cię. Kocham cię odkąd pierwszy raz cię ujrzałem. Kocham w tobie wszystko. Twoje włosy, oczy, łzy, ale najbardziej twoją lojalność wobec przyjaciół. Chciałem ci to powiedzieć i jeszcze...-teraz lustra odbijały parę zakochanych magów całujących się delikatnie.
Tu to sie postarałaś ! Świetnie ci wyszedł ten rozdział i długi i wg. prezmyślany dosłownie ;D Teraz lece czytać dalej <3
OdpowiedzUsuńTu to sie postarałaś ! Świetnie ci wyszedł ten rozdział i długi i wg. prezmyślany dosłownie ;D Teraz lece czytać dalej <3
OdpowiedzUsuńTu to sie postarałaś ! Świetnie ci wyszedł ten rozdział i długi i wg. prezmyślany dosłownie ;D Teraz lece czytać dalej <3
OdpowiedzUsuńTu to sie postarałaś ! Świetnie ci wyszedł ten rozdział i długi i wg. prezmyślany dosłownie ;D Teraz lece czytać dalej <3
OdpowiedzUsuńTu to sie postarałaś ! Świetnie ci wyszedł ten rozdział i długi i wg. prezmyślany dosłownie ;D Teraz lece czytać dalej <3
OdpowiedzUsuńTu to sie postarałaś ! Świetnie ci wyszedł ten rozdział i długi i wg. prezmyślany dosłownie ;D Teraz lece czytać dalej <3
OdpowiedzUsuńTu to sie postarałaś ! Świetnie ci wyszedł ten rozdział i długi i wg. prezmyślany dosłownie ;D Teraz lece czytać dalej <3
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiego wyznania. Szok :O Ładnie to opisałaś <3! Lecę czytać dalej.
OdpowiedzUsuńAle fajnie ^^ Nie chce mi się więcej pisać, nara xD
OdpowiedzUsuńOyasumi~
Rozpłynęłam się!!! I nawet łezki mi się pokazały...
OdpowiedzUsuń