sobota, 30 marca 2013

Rozdział Dziewiętnasty "Walentynki" cz.2 + życzenia i przeprosiny

Cóż mam powiedzieć? Że znowu mi się nie chciało pisać? Że nie miałam ochoty przez ten miesiąc czasu? Nie będę pieprzyć głupot. To prawda. Nie chciało mi się. Nauka zrobiła swoje. Musiałam nadrabiać zaległości z niemieckiego, dwa konkursy z matematyki, wystąpienie w bibliotece z gitarą, w dodatku musiałam napisać scenariusz... Widzicie, moje życie jest strasznie zagmatwane i zapełnione obowiązkami. Kiedy każde po kolei wypełniałam zaczęło gryźć mnie sumienie. Przecież obiecałam, że napiszę jak najszybciej. 
Wiecie, kto mnie zmotywował? Moi przyjaciele. ( I LoL xD ) 
Oni zawsze są ze mną, wspierają mnie, pocieszają. Śmieją się, wygłupiają, wściekają się. Dlatego chcę podziękować każdemu z osobna:
Shiren: Dziękuję za wszystkie nasze szczere rozmowy. Mam nadzieję, że się nie wkurzysz, jak przekażę ci duży stos kartek rozdziału XI do SL. 
Haru: Dziękuję za wtajemniczenie mnie w cudowny świat M&A i za pięknie narysowaną postać, która spada na ziemię :P
Kashiro: Dziękuje za walki na LoLu i za nieobcięcie włosów (komu byśmy robili kucyki?!)
Papiś: Dziękuję Zboczeńcu za duchowe wsparcie, pożyczenie "Drogi Cienia" oraz za bycie "zaje*istym" kumplem w szkole :)

Dzisiaj jest szczególny dzień. Fairy Tail zostaje zawieszone. Smutno mi z tego powodu, ale i tak częściej czytam mangę, więc nie jest tak źle :P
To ja już nie zanudzam i zapraszam do czytania.
PS. Dedykacja dla Kumiko-chan, która bardzo mi pomogła :*
*
*
*
 - Natsu! Dokąd ty mnie ciągniesz? - spytała zdezorientowana dziewczyna, biegnąc za swoim chłopakiem ledwo nadążając jego kroku. Uśmiechnięty różowowłosy trzymał blondynkę za rękę i ciągnął ją w kierunku rynku miasta. Słońce, pomimo panującej pory roku, mocno przygrzewało. Mijali roześmiane dzieci, zakochane pary i zrzędliwych dorosłych, gapiących się z okna (miejski monitoring XD). Co kilka minut odwracał się ku Lucy i wyszczerzając się mówił ciągle to samo:
 - Jeszcze kawałek. To już niedaleko!
 - "Jak jeszcze raz usłyszę to stwierdzenie, to nie wytrzymam!" - denerwowała się blondwłosa.
 - Już jesteśmy - odparł w końcu, przystając naprzeciwko świeżo pomalowanego budynku. Zaciekawiona Lucy wyjrzała zza jego ramienia i spojrzała na budynek.
 - "Matko boska!" - przeklęła w myślach, rumieniąc się nieznacznie. Stali przed jedną z najdroższych restauracji  w Magnolii! - "Nie mów mi, że..."
 - Co? Zdziwiona jesteś? - roześmiał się Natsu, ukazując swoje białe zęby - Heh, spodziewałem się trochę innej miny, ale trudno - pociągnął zaskoczoną dziewczynę w kierunku schludnie ubranej kobiety. Lucy miała wrażenie, że kobieta przygląda się jej badawczo. Poszperała w swoich dokumentach, by po chwili:
 - Piąty stolik pod oknem. - nie odrywając wzroku znad papierów, odebrała dzwoniący telefon. Chłopak wziął swoją ukochaną za rękę i zaprowadził pod wyznaczony, ładnie wystrojony stolik. Usiedli naprzeciwko siebie i spojrzeli na przyniesiony przez kelnerkę menu. Natsu zbytnio nie zwracał uwagi na wypisane dania i udając, że zastanawia się nad wyborem, spoglądał na zamyśloną blondynką. Wyglądała tak słodko. Słońce wpadające przez okno oświetlało jej spokojną twarz, w tym jej piękne, błyszczące się czekoladowe oczy. Miały w sobie tyle ciepła i miłości...
Lucy spojrzała na niego i rumieniąc się spytała:
 - Wybrałeś już coś? - uśmiechnęła się delikatnie. Wtem na zawołanie pojawiła się brązowowłosa dziewczyna z czarnymi oczami. Poprawiła swoją długą grzywkę i uśmiechnęła się promiennie do Natsu.
 - Witam pana, co panu podać? - chłopak kątem oka zauważył zdenerwowanie Heartfilli, uśmiechnął się szeroko do kelnerki:
 - Jeszcze nic nie wybrałem, a ty? - zwracając się do blondynki - Co chcesz kochanie?
Dziewczyna zarumieniła się jeszcze bardziej. Jeszcze nigdy się do niej tak nie zwracał! Kelnerka z przymusem odwróciła się w jej stronę i z obojętną miną przyjęła jej zamówienie.
 - Zastanowił się już pan? - błyskawicznie spojrzała na Salamandra, nerwowo skubiąc firmowy, kremowy fartuszek.
 - Poproszę... - i zaczął wymieniać prawie wszystko z karty. Biedna brązowowłosa ledwie nadążała za spisaniem jego zamówienia, wywołując u Lucy rozbawienie. 

     Minęły dwie godziny. W tym czasie Natsu i Lucy najedli się w jednej z najdroższych restauracji w mieście (na koszt Dragneela, żeby nie było!), poszli do kina i na kręgle, przez które chłopak dostał roczny zakaz pojawiania się w tamtej okolicy. Dlaczego? 

     Lucy już po raz trzeci nie trafiła w żadną z kręgiel i zaczęło ją to denerwować. Kiedy w końcu trafi? Natsu siedział na kanapie i śmiał się z poczynań swojej dziewczyny. Biedna nieźle się wkurzyła. Usiadła obok różowowłosego i nadymała policzki. Teraz kolej Salamandra. Wstał i powoli wziął czarną kulę. Wziął rozpęd i rzucił. Kula toczyła się niewyobrażalnie szybko i rozbiła prawie wszystkie biało-czerwone kręgle. Chłopak uśmiechnął się i spojrzał na smutną blondynkę. Posmutniał. Nie chciał, by taka była. Taka... niewesoła. Musiał jakoś jej poprawić humor. Podrapał się po głowie, zastanawiając się, co robić.
Wtedy w jego pustej głowie pojawił się pomysł. Szatański :3
Kolej Lucy. Dziewczyna już się ustawiła do rzutu, gdy poczuła czyjeś ręce na swoich.
 - Natsu! - krzyknęła zawstydzona - Co ty robisz?!
 - Pomagam - uśmiechnął się szeroko - Nie mogę patrzeć, jak się smucisz.
Brązowooka nic nie powiedziała. Pozwoliła chłopakowi pokierować własnym ciałem. Złapał za jej dłoń z kulą. Wzięli zamach i rzucili. Kula potoczyła i trafiła WSZYSTKIE kręgle! Lucy uśmiechnęła się szeroko i zaczęła podskakiwać z radości.
 - Widziałeś, Natsu? Trafiłam! W końcu trafiłam!
Była tak szczęśliwa, że nie zauważyła przechodzącego grubego, łysego faceta z piwem w ręku. Niechcący strąciła napój z jego ręki i oblała jego niebieską koszulę w kratę. Mężczyzna wkurzył się na maksa.
 - Ty parszywa suko! - krzyknął na nią i uderzył w policzek. Dziewczyna odskoczyła, trzymając się za piekące miejsce.
 - Przepraszam, to było niech...
 - Ty... - już miał znów ją zaatakować, gdy nagle został odrzucony na ścianę. Między dziewczyną a damskim bokserem stanął wkurzony Smoczy Zabójca.
 - Jeszcze raz tkniesz Lucy, a pożałujesz - wycedził przez zęby i marszcząc brwi. Był zły. Na tego faceta i na siebie. Nie obronił jej. Ucierpiała. Wokół niego zaczął gromadzić się ogień.
 - Natsu! 

     Siedzieli na tarasie widokowym. Był już wczesny zmierzch. Słońce już powoli zaczęło chować się za horyzontem, pozwalając okryć miasto nocy i księżycu. Natsu opierał się o barierkę tyłem do miasta i trzymał woreczek z lodem na podbitym oku. Lucy stała przed chłopakiem, odgarniając różowe kosmyki włosów z czoła chłopaka. 
 - Bardzo boli? - spytała z troską.
 - Już nie aż tak - odparł uśmiechając się wesoło, lecz po chwili spoważniał. Oderwał od oka lód i przyłożył do czerwonego jeszcze policzka dziewczyny. Zadrżała pod wpływem zimna i zamknęła oczy.
 - Przepraszam - usłyszała jego cichy głos.
 - Za co? - zdziwiła się, ale nadal nie otwierała oczu.
 - To przeze mnie zostałaś uderzona... Przepraszam.
 - Nie przepraszaj - uchyliła powoli powieki, patrząc na niego błyszczącymi oczami - To nie twoja wina. Byłam nieuważna. Zresztą nie tylko ja.
Zaśmiali się cicho. Gdy tak na nią patrzył... Wydawało mu się, że śni. Że dziewczyna, która jest z nim od tak krótkiego czasu bardzo go zmieniła. Od samego początku ich znajomości zawróciła mu w głowie. Jej wdzięk, urok, osobowość. Wszystko przyciągało go do niej. Dlatego zaczął przychodzić do jej domu bez zapowiedzi, spał kilka razy w jej łóżku. Po prostu... Kochał ją.
 - Lucy - szepnął, wskazując na spadającą gwiazdę - Pomyśl życzenie.
Dziewczyna uśmiechnęła się i zażyczyła sobie coś (nie powiem, co :D ). Dziewczyna spojrzała na gwiazdę i przestraszyła się.
 - Natsu... Dlaczego ta gwiazda się podzieliła na pięć części i leci prosto na nas?
*
*
*
Już jutro Niedziela. Nie jestem dobra w życzeniach, więc mam w zamian coś równie dobrego *link*
Powiem jeszcze tylko tyle:
Wesołego Alleluja!