piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział Dwudziesty Drugi "Zły proces"

Niech mi ktoś w łaski swojej powie, dlaczego mi łeb nawala?! Czuję się jak po piętnastu flaszkach wody gazowanej z moją świnką morską! Może to zabrzmiało dziwnie, ale to szczera prawda. Jak mi jest smutno zawsze zabieram z kuchni po trzy butelki gazowanego napoju, siadam przy klatce mojej czarnobiałej pupili i piję tak długo, dopóki nie dostanę zawrotów głowy. Heh, zabawne. Upić się "Cisowianką"! Chyba najlepiej "Prelage", bo najlepsza i reklamowana przez gwiazdy telewizji.
Ale wracając... Aua! Moja biedna głowa! Jakby mój mózg przeszyło z kilkadziesiąt ostrych sztyletów! Chyba zaraz nie wytrzymam i zdechnę. Złapałam się odruchowo za głowę i wyprężyłam się na łóżku jak struna. O kurde i w dodatku czuję się jak schorowana babcia z problemem stawów. Rozciągnęłam jak tylko mogłam nogi i ręce, ziewając przeciągle. Mimowolnie otworzyłam swoje niebieskoszare oczy tak nagle, że poraziły mnie promienie słońca, wpadające przez otwarte na oścież okno będące obok łóżka. Chyba musiałam... Zaraz! Moment! By the way! Gdzie ja jestem?! O ile dobrze pamiętam w moim pokoju nie ma okien!
Podniosłam się na łokciach, chcąc przyjrzeć się pomieszczeniu, w którym się znajdowałam i zatkało mnie. T-To niemożliwe. To po prostu nie możliwe! Nie mogę być w skrzydle medycznym Fairy Tail! Przecież... nie. Ja śnię. Ja pewnie jeszcze śpię. Westchnęłam, z ulgą wciągając  świeże powietrze. Ale skoro to sen... To dlaczego ja mogę oddychać, czuć? 
Usiadłam na posłaniu, przecierając zaspane oczy i dopiero wtedy zauważyłam ich. Moich nakama. Czuwali... Czekali na mnie! Basia spała na sąsiadującym z moim łóżku, Patryk usadowił się na fotelu obok drzwi, a Magda spała... Chwila! Na Sewerynie?! Otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia, po czym jednak uśmiechnęłam się. Jednak! Ha! Miałam rację. Coś czują do ciebie te nicponie. Teraz tylko czekać na rozwój wydarzeń *w* Hm, może pomoże się im troszeczkę.
Wtem ktoś wszedł do pokoju. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam małą, niebieskowłosą dziewczynę z białym kotem. Wendy Marvell i Carla. A jednak jestem w Magnolii. Naprawdę jestem! To niesamowite. Moje małe marzenie spełniło się! Wielu mówiło, że to niemożliwe, że to tylko "chińska bajka". Ale się mylili. Gdyby te osoby wiedziały, gdzie ja aktualnie jestem. Ha! Pewnie szczęki opadły by im ze zdumienia. Nie kontrolowanie uśmiechnęłam się do Smoczej Zabójczyni, która zrobiła jeden krok w tył. Ach, no tak. Zapomniałam. Ona boi się nieznajomych.  
Biała kotka podleciała na swoich śnieżnobiałych skrzydłach i usiadła mi na kolanach. Wyszczerzyłam się jeszcze bardziej, ukazując białe zęby. Exceedka odwzajemniła uśmiech.
- Jak się czujesz?

          Był ranek następnego dnia. Lucy bardzo wcześnie przyszła do gildii. Martwiła się o nowo przybyłych, a zarazem była strasznie ciekawa, skąd przybyli i jakimi są ludźmi. Chciała im pomóc. Żal jej było ich blond przyjaciółki. Chyba bardzo cenili w swojej drużynie przyjaźń.
Gdy weszła do budynku było nie wiele osób. Zaledwie kilkanaścioro. Podeszła do baru, gdzie jak zwykle na swoim stanowisku stała uśmiechnięta Mira wycierająca mokre kufle ścierką.
 - Ohayo, Mira-chan! - przywitała się z barmanką - Są jakieś wieści na temat tych nowych?
 - Ohayo, Lucy - Strauss uśmiechnęła się szeroko - Na razie nic mi mistrz nie mówił, ale od kilku minut Wendy jest razem z nimi. Chyba chciała sprawdzić stan tej nieprzytomnej.
 - Aaa, rozumiem - pokiwała twierdząco brązowooka - A Natsu już przyszedł?
 - Ne, jeszcze nie. A co, stęskniłaś się? 
 - No wiesz ty co! Jak możesz, Mira?! >///<
 - Heheh, spokojnie. Ja tylko...- nie dokończyła, gdy nagle po całej gildii dało się usłyszeć krzyk. Dziewczęcy. Lucy, nie zastanawiając się zbytnio długo, pobiegła do skrzydła medycznego. Otworzyła drzwi i zobaczyła smutną Wendy pełną łez. Na łóżku siedziała już przytomna Marta, a wokół niej zgromadzili się jej przyjaciele. Po ich minach stwierdziła, że coś musiało się poważnego stać. Brązowowłosa Basia i czarnowłosa Magda tuliły niebieskooką, jakby miała im uciec. Natomiast chłopcy, jedynie co mogli, to tylko klepać pocieszająco po plecach przyjaciółek. Latająca nad sufitem Carla wylądowała przed swoją panią i pocieszająco pociągnęła ją za rąbek niebieskiej spódniczki.
 - Wendy... - szepnęła, po czym zamilkła. Magini Gwiezdnej Energii podeszła do paczki przyjaciół i zapytała:
 - Co tutaj się stało? Dlaczego Wendy płacze i wasze dziewczyny?
Czarnowłosy popatrzył na blondynkę smutnie.
 - Kiedy Marta lądowała, zaszły jakieś komplikacje pomiędzy jej ciałem, a tym światem - powiedział cicho, spuszczając głowę - Nie wiemy dokładnie dlaczego, ale...
 - Nie mogłam tego procesu powstrzymać! - krzyknęła zrozpaczona Marvell, padając na kolana - Marta-san nie może mówić!
*
*
*
I to by było na tyle. Wiem, że krótkie, nudne i mdłe, ale mam swoje powody. Za jakieś pięć godzin wyjeżdżam do Włoch na jedenaście dni -.- Co mi się nie podoba! Nie lubię chodzić po miastach, a w szczególności po nieznanych.
Dlatego więc informuję, że mnie nie będzie przez te kilkanaście dni. 

Dziękuję wszystkim czytelnikom za udział w ankiecie, ale już postanowiłam. Będę pisać pół na pół. Zauważyliście pewnie, że pierwszą osobę używam do rozmyślań, a trzecią do opisu. Bo tak mi jest znacznie łatwiej :D
Notka dedykowana jest wszystkim POLAKOM i innym narodom. Nie wiem, czy ktoś z zza granicy czyta, ale warto tylko to dopisać.

Sayonara minna!

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział Dwudziesty Pierwszy "Odnaleziona"

Tak na szybko powiem, że od pewnego czasu mam mega doła, a rozdział z wysiłkiem pisałam. Aha, zapomniałabym. Dedykacja dla Hikari, która wsparła mnie swoimi postami :) Bardzo dziękuję za takie miłe słowa.
+ specjalne podziękowania dla Mini Aika. Czy ty wiesz, że sprawiłaś mi radość? Teraz jest tak mi ciepluto w serduszku. Arigatou!
*
*

- Mam ją - wyszeptał i podniósł nos do góry, próbując wyczuć zapach zaginionej. Chwilę później biegł na południe za wyszukiwanym zapachem...


      * Spadaliśmy w dół, nie wiedząc ile jeszcze będziemy tak lecieć. Nosz kurna! Zawsze w nieodpowiednim momencie musi się coś przydarzyć! I to akurat w czasie kłótni. Wtedy byłam strasznie wściekła na moich Nakama, ponieważ nie doceniali mojej pracy, na którą poświęcałam mój cenny czas. Jak zwykle musieli wtrącić swoje cztery grosze. Chcieli, by cała akcja kręciła się głównie wokół nich, a tak się przecież nie da! Musiałabym stworzyć osobne blogi i pisać o nich od nowa lub wykrzyczeć im to, żeby ruszyli swoje leniwe cztery litery i sami coś stworzyli.
 - Marta! - w moich uszach odbijały się krzyki Basi i reszty. Gdy w windzie pieczęć się nagle uaktywniła spadłam jako pierwsza w fioletowo-niebieską przepaść. Jak na złość! Zawsze muszę to być ja. Nie kto inny, tylko ja. Za mną poleciała reszta.
Spojrzałam w górę na nich i zobaczyłam to, czego najbardziej się obawiałam. To przerażenie. Strach i łzy w ich oczach. Byli zdezorientowani i przestraszeni. Nie było tego widać po niektórych, ale ja o tym doskonale wiedziałam. W końcu... sama też się bałam. Uśmiechnęłam się szeroko, przymrużając oczy. Nie wiem, czy w ten sposób jakoś ich uspokoiłam. Nie chciałam, by się bali.
 - Minna! - krzyknęłam, unosząc ku nich swoją rękę. Nie chciałam się z nimi rozdzielać. Bo przecież... są dla mnie jak rodzina, prawda?
 Po chwili ktoś również próbował złapać mnie, sięgając po moją dłoń. Nie pamiętam, kto to był. Niewiele brakowało, abym złapała tą dłoń, gdy nagle poczułam, że spadam jeszcze szybciej. Ramię przyjaciela szybko znikała mi z oczu, a sama oddalałam się od nich wbrew mej woli.
 - Marta! - usłyszałam przeraźliwy krzyk dziewczyn. Przez sekundę widziałam ich niewyraźnie zarysowane sylwetki, a potem już całkowicie zniknęli. Nie słyszałam już ich.
 - Basia! - wrzasnęłam na całe gardło - Magda! Patryk! Seweryn! Gdzie jesteście?! Odezwijcie się! - po moich czerwonych policzkach płynęły rzęsiście łzy. Błagam, tylko nie to! Nie chcę być sama. Proszę, niech ktoś się odezwie. Chciałam ich jeszcze zawołać, ale coś uniemożliwiło mi wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa. Miałam boleśnie zaciśnięte gardło tak, jakby ktoś mnie dusił. 
Spadałam głową w dół. Wiedziałam, że za chwilę poczuję grunt. Złamię sobie kark i umrę na miejscu. Zajebiście! No pięknie. Nie rozmyślałam jeszcze, jak kiedyś umrę, ale chciałam żeby to było bezbolesne. I co? Psico! Nic nie idzie po mojej myśli. Zawsze!  Ja nie chciałam jeszcze zginąć. Chciałam żyć. Chciałam jeszcze kiedykolwiek ujrzeć moich rodziców, przyjaciół, znajomych z klasy... Moje dłonie zakryły moją czerwoną twarz
I jego...
Z kieszeni moich niebieskich spodni wypadł telefon. Zwykły smartfon z kilkoma rysami na ekranie. Nie wiedziałam, kiedy włączyła się muzyka. Mój ulubiony utwór Lindsey Stirling "Shadows". Próbowałam złapać ustrojstwo, ale za każdym razem umykało mi z rąk. Denerwowałam się coraz bardziej. Najpierw zostałam rozdzielona z przyjaciółmi, a teraz mój telefon mi ucieka. Ha! Co jeszcze mnie dzisiaj spotka? Wtedy ujrzałam coś niesamowitego...*


         Natsu, czując wyraźniej poszukiwany zapach przyspieszył, zostawiając za sobą ukochaną i tamte dzieciaki. Zbiegał z górki, o mało się nie przewracając. Widział po drodze rozwalone korony drzew i porozrzucane dookoła fragmenty gałęzi i jakieś odzieży. Złapał czerwoną tkaninę i podłożył pod nos, wciągając zapach. Tak... To ona. Ta dziewczyna jest coraz bliżej. Nie czekając na resztę pobiegł dalej.
 - Natsu! - usłyszał wołanie swojej dziewczyny. Odwrócił się i spojrzał na pozostałych. Pierwsza biegła Heartfillia, a za nią pozostała gromada.
 - Ona jest już blisko - krzyknął donośnie. Widział tą zmianę na twarzach gimnazjalistów. Jednak szybko się odwrócił i ruszył za zapachem. Nie lubił ich. Nie chciał im pomagać. Ale jak Lucy go o to poprosiła to wykona jej polecenie. Z niechęcią, ale wykona. Wyczuwał bowiem coś od nich. Coś... złego i potężnego. Nie wiedział jeszcze co, ale dowie się, co to takiego.
        Wybiegł na drogę, która prowadziła do miasta. Podniósł głowę do góry i pociągnął nosem. Spojrzał w prawo i podszedł w tamtym kierunku. Wyczuwał ją, ale również słyszał coś. Jakby... skrzypce?! Pognał do pobliskich drzew. One wyglądały jeszcze gorzej niż poprzednie, a raczej śmiesznie. Fragment "gwiazdy" wypalił koronę drzew tak, że przypominały teraz literę Y. Muzyka była coraz głośniejsza. Zrobił kilka kroków i zatrzymał się. Naprzeciwko jego leżała na brzuchu jakaś postać. Nie podszedł bliżej. Dziwne... Od niej nie wyczuwał złej energii.
Do różowowłosego podbiegła zdyszana blondynka z Polakami. Basia, widząc leżącą na ziemi blondynkę, wyminęła magów i podbiegła do nieprzytomnej.
 - Marta! - kucnęła przy niej, odwracając ją delikatnie do siebie. Ku zdziwieniu wszystkich na jej twarzy był szeroki uśmiech - Marta! Martuś, ocknij się! 
Do brązowowłosej dołączyła Magda. Złapała nieprzytomną za ramiona i potrząsnęła ją mocno. Gdy to nie poskutkowało walnęła dziewczynę z liścia.
 - Marta, obudź się! - krzyknęła zdenerwowana. Seweryn podszedł niepewnie do czarnowłosej. Złapał ją za ręce i odciągnął od przyjaciółki, po czym objął ją ramionami, dodając jej otuchy. Dziewczyna odwzajemniła uścisk.
Natsu i Lucy w tym czasie przyglądali się odnalezionej. Stanowczo różniła się od pozostałych członków grupy. Miała jasne, rozpuszczone włosy i bladą cerę. Na nosie miała stłuczone, różowe (niestety T^T) okulary. Jej ubrania (niebieskie spodnie, biała koszula z długim rękawem i czerwona bluza przepasana w pasie) były rozszarpane, co było dziwne. Pozostała czwórka wylądowała w całej garderobie, a tylko ona miała je w strzępach. Coś tu się nie zgadzało.
 - Mam do was prośbę -  spojrzeli na stojącego przed nimi czarnowłosego chłopaka. Wyglądał na poważnego i zdecydowanego - Proszę, pomóżcie nam. Pomóżcie mojej koleżance. Proszę w imieniu nas wszystkich - Patryk skierował ręką na swoich przyjaciół.
Lucy spojrzała na Dragneel'a, a on na nią. Rozumieli się bez słów. Smoczy Zabójca wyminął chłopaka i podszedł do okularnicy, tulącej blondynkę. 
 - Nie martw się - powiedziała Heartfillia z uśmiechem do Patryka - Pomożemy wam. W końcu jesteśmy Fairy Tail, prawda Natsu?
Salamander wziął nieprzytomną dziewczynę na plecy i uśmiechnął się szeroko.
 - Prawda - przytaknął i ruszył w kierunku gildii - A tak z ciekawości... Ile ona waży?!
*
*
*
Ah, skończyłam. Nawet przyjemnie się pisało, nawet jak ma się tygodniowego doła. 
Mam do was mega pytanie: jaką narrację wolicie? Pierwszoosobową czy trzecioosobową?
Odpowiedzcie mi na pytanie w zamieszczonej ankiecie :3
Dziękuję wszystkim. Kocham was! 

piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział Dwudziesty "Skąd wyście się tutaj wzięli?!"

Ohayo minna!
Na początek muszę wyjaśnić sprawę z moim drugim blogiem. Pewnie wszyscy zastanawiają się, dlaczego od miesiąca nie ma tam rozdziału? Przepracowanie + niedogodności w mojej paczce. Mia~chan chce być bardziej pokazana tam jako nieustępliwa, prawie idealna postać. Ale jak wiemy takiej postaci czy osoby NIE MA! Niech Mia~chan wbije do swojej głowy, że nie mogę tworzyć innej fabuły, jaką już zaplanowałam prawie w całości *w* Jeszcze inna osoba mówi, że tak a nie inaczej ma być przedstawiona. Mam już tego powoli dość. Dosłownie. Jednak to nie znaczy, że porzucę tamtego bloga - o nie! Zamierzam go wręcz pisać i to dłuższe rozdziały... Jestę diabłę 3:)
I żeby was tutaj nie zanudzać to tylko powiem, komu dedykuję tę notkę <wyjmuje listę> O kurde! Ile tego jest? Oj tam oj tam. No dobra czytamy.
Dedykacje otrzymują następujące blogerki:
- Aiko Hayashi,
- Yasha,
- Renee,
- Ciapek (Asuna o ile dobrze pamiętam),
- Alex13,
- Ani - chan,
- Kin-chan,
- kita,
- Jenny Redfox,
- Vinterry Hayakawa (nwm czy czyta, ale i tak genialnie pisze!)
- Mini Aika,
- NatsuSalamander,
- Gray Fullbuster,
- Yuna,
- PixelPlushiee,
- Kuro Lady,
- Tanoshiku.

Uff... Skończyłam. Strasznie dużo osób podziwiam. Ciekawi was, dlaczego te osoby. Z kilku przyczyn.
One świetnie piszą. Lepiej ode mnie i dzięki nim rozwijam swoje umiejętności pisarskie. Komentują i oceniają moje blogi (nie licząc kilku osób), chociaż sama niezbyt często komentuję, ale to z powodu braku internetu i dostępu do komputera, czy laptopa. Ogółem mówiąc, że są takie postacie, które odważą się przekazać światu, co one myślą.
Arigatou tym osobom. Nawet nie wiecie, jak bardzo was lubię ^^

PS.  Mam nadzieję, że napisałam długą notkę...
*
*
*

 - Lucy - szepnął, wskazując na spadającą gwiazdę - Pomyśl życzenie.
Dziewczyna uśmiechnęła się i zażyczyła sobie coś (nie powiem, co :D ). Dziewczyna spojrzała na gwiazdę i przestraszyła się.
 - Natsu... Dlaczego ta gwiazda się podzieliła na pięć części i leci prosto na nas?


 - O kurde, rzeczywiście - zauważył chłopak, opierając się o barierkę. Zmrużył oczy, jakby chciał zobaczyć to coś wyraźniej. Było coraz bliżej. Jedna z pięciu części przeleciała nad ich głowami i poleciała trochę dalej. Drugi fragment uderzył w drzewo, ku ich zdziwieniu nie łamiąc go na pół. Pozostałe leciały w stronę zakochanych. Lucy patrzyła zahipnotyzowana. Strach uziemił ją, nie mogła się ruszyć. W ostatniej chwili Natsu zerwał się i odepchnął Heartfillię z pola rażenia, a sam przyjął na siebie trzy kawałki gwiazdy.
 - Natsu! - krzyknęła przerażona dziewczyna. Taki piękny dzień... Miał się tak tragicznie skończyć?
 Jasne światło oślepiło ją na chwilę. Zasłoniła oczy rękami, ale nadal kątem oka próbowała wyłapać sylwetkę chłopaka w jasności. Błysk powoli znikał. Lucy przetarła oczy dłońmi, próbując przyzwyczaić się do teraz panującej ciemności. Dopiero wówczas zobaczyła swojego ukochanego, przygniecionego przez aż trzy osoby. Na różowowłosym leżała jakaś krótko obcięta, brązowowłosa dziewczyna w okularach, na niej siedziała druga panna z ciemną cerą i czarnymi, falowanymi włosami, a obok niej wyłożył się również brązowowłosy, chudy chłopak. (ps. zdjęcie tych postaci będzie dopiero za tydzień ^^ Gomenne, jeśli się pogubicie) Szybko wstał z miejsca i odwrócił się ku czarnowłosej, wyciągając dłoń:
 - Magda, nic ci się nie stało? - pytał swoim lekko dziewczęcym głosem - Upadłaś na coś? Boli cię coś? Możesz chodzić?
 - Spokojnie, Seweryn - uśmiechnęła się Magda, przyjmując od niego pomoc. Wstała i otrzepała się - Nic sobie nie zrobiłam. A tak w ogóle...
 - Magda, trzeba obudzić Baśkę! - chłopak wskazał na leżącą dziewczynę w okularach. Była nieprzytomna.
 - No wiem, wiem. Ale jak? - czarnowłosa podrapała się po brodzie. Po kilku sekundach uśmiechnęła się szeroko. Uklękła przy leżącej brązowowłosej, podniosła dłoń... i wymierzyła siarczysty policzek koleżance. Niemal natychmiast nastolatka otworzyła oczy i złapała się za bolące miejsce. Spojrzała na schylających się przyjaciół, zmarszczyła brwi.
 - Seweryn... - ton jej głosu wskazywał na zdenerwowanie - Niech tylko ja cię dopadnę!
Chłopak zerwał się z miejsca i zaczął uciekać przed goniącą go dziewczyną.
         W tym czasie Lucy, nadal zszokowana po całym tym zajściu, podbiegła do leżącego różowowłosego.
 - Natsu! - krzyknęła załamanym głosem, padając koło jego głowy - Natsu, proszę, odezwij się! Błagam. - szarpała jego szalikiem w tą i z powrotem,
 - Lucy - Dragneel otworzył oczy i uśmiechnął się szeroko - Nic mi nie jest. Nie martw się - przyłożył swoją dłoń do jej czerwonego policzka. Blondynka odwzajemniła uśmiech.
 - Zaraz, moment... Lucy Heartfillia i Natsu Dragneel? - do naszej dwójki podeszła brązowowłosa dziewczyna w okularach - Magowie... z Fairy Tail?
Salamander i mag Gwiezdnej Energii wstali z ziemi i spojrzeli na "nowych". Stojąca przed nimi dziewczyna ubrana była cała na czarno, a na jej koszulce z krótkim rękawem dało się wyczytać "Bullet of My Valentine". Miała brązowe, krótko ścięte na bok włosy i piwne oczy.
 - Tak. - odparł śmiało chłopak, zasłaniając ukochaną własnym ciałem - A ty kim jesteś? Kim wy jesteście?
 - Ja jestem Basia, to jest Magda, a to Seweryn - przedstawiła siebie i wskazując na pozostałą dwójkę. Czarnowłosa, jak i brązowowłosy uśmiechnęli się przyjaźnie. Dziewczyna ubrana była w zielono-brązową koszulę i jeansy, a chłopak w szarą bluzę i ciemne spodnie- Jesteśmy zwykłymi uczniami gimnazjum...
 - Przepraszam, czego?! - zdziwił się Natsu.
 - Gimnazjum. Takiej szkoły dla starszych "dzieci" - powiedziała piwnooka, robiąc w powietrzu cudzysłów - U was takiej nie ma?
Dragneel pokręcił głową. Dziwni byli...
 - By the way... - wtrąciła się Magda - Gdzie Patryk?
 - Patryk? - spytała Lucy, łapiąc swojego chłopaka za rękę. Troszkę dziwnie się czuła w ich obecności.
 - Nasz przyjaciel. Nie widzieliście go może?
 - Tutaj jestem! -  krzyknął głos z drzewa - Pomożecie mi zejść? Bo nie wygodnie mi tutaj!
Wszyscy podbiegli pod dąb. Ujrzeli czarnowłosego chłopaka... którego spodnie przyczepiły się do gałęzi drzewa, ukazując niebiesko-białe bokserki. Wyglądało to przekomicznie. Cała grupa zaczęła głośno się śmiać. Biedny czarnowłosy naburmuszył się i skrzyżował ręce na piersi.
 - Ha ha ha - zaśmiał się sarkastycznie - Moglibyście ruszyć swoją dupę i ściągnąć mnie stąd?!
Natsu, ledwo powstrzymując się od śmiechu, podniósł leżący obok kamień, wycelował i rzucił w gałąź. Pod wpływem uderzenia drewno nie wytrzymało i załamało się, powodując, że nastolatek upadł na twarz. Basia podeszła do kolegi i pomogła mu wstać.
 - Dzięki - odparł i spojrzał zdziwiony na dwójkę magów - No bez jaj! To niemożliwe! Co oni tu robią? - spytał się brązowowłosej. Ta tylko wzruszyła ramionami.
 - Raczej spytaj się, co my tutaj robimy - poprawiła go, poprawiając okulary - Przecież jeszcze przed chwilą byliśmy w Agorze i wracaliśmy z filmu!
 - Gdzie byliście? - Dragneel podrapał się za głowę. Już zupełnie nic z tego nie rozumiał. Jakieś dzieciaki spadają z nieba i gadają o jakieś Agorze! To nie przechodzi ludzkie pojęcie.
 - W Agorze, w takim dużym centrum handlowym - wyjaśniła Magda, ale widząc jeszcze większe zdziwienie członków Fairy Tail uśmiechnęła się - W budynku, gdzie jest dużo sklepów.
 - Aaa. - zrozumiał, kiwając głową. Heartfillia, stojąca za Smoczym Zabójcą wystąpiła na przód.
 - W każdym bądź razie, czy moglibyście nam wytłumaczyć, skąd wyście się tutaj wzięli?!
 - Nie mamy pojęcia - wzruszył ramionami brązowowłosy Seweryn - O ile dobrze pamiętam, to wracaliśmy z bardzo dobrego filmu...
 - Dobrego? - prychnął czarnowłosy Patryk, machając ręką  - Pfff, to była chała, a nie film!
 - Dla mnie był spoko. Nie wiem, co ci się w nim nie podobało.
 - Wszystko - wyglądało to tak, jakby chcieli się zaraz pobić. Wymieniali między siebie wrogie spojrzenia.
 - Wracając do tematu - zaczęła opowiadać Magda - Wracaliśmy z filmu i właśnie wsiadaliśmy do windy. Dobrze pamiętam, jak myśmy kłócili się na temat bloga Marty. Marta wrzeszczała, że nie doceniamy jej pracy, że ona na marne wykorzystuje swój talent... I wtedy winda zaczęła zjeżdżać w dół. Niespodziewania, szybko. Złapaliśmy się barierek, jakby to miało nas uratować...
 - Nagle pojawiła się fioletowy krąg. Jasne światło nas oślepiło i poczuliśmy, że straciliśmy grunt pod nogami.   I ta dam! Jesteśmy tutaj! - zakończyła wesoło brązowowłosa Basia, uśmiechając się lekko. 
 - Hm, to rzeczywiście jest dziwne - odparł Natsu - Ale możecie mi powiedzieć, kim jest...
 - Marta! - krzyknął Patryk w olśnieniu - Gdzie jest Marta?
Nowo przybyli porozglądali się dookoła. Rozproszyli się i zaczęli szukać
 - Kurde, gdzie ona? Marta! - zawołał Seweryn, wychylając się zza barierki.
 - Uważaj, kretynie. Bo spadniesz! 
 - Patryk, ty lepiej szukaj naszej kumpeli. 
                Minęło jakieś pięć minut poszukiwań. Nic. Kompletne zero. Nie ma po niej śladu. 
Lucy przyglądała się z zainteresowaniem na grupę młodzieży. Mogła odczytać z ich twarzy determinację i zawzięcie. 
 "Muszą bardzo kochać swojego nakama" - pomyślała, spoglądając na swojego chłopaka - "Tak samo jak Natsu"
 - Pomóżmy im - szepnęła mu do ucha i ciągnąc za rękę. Ten tylko kiwnął głową. Podeszli do zmartwionej Basi. W jej piwnych oczach szkliły się łzy, które musiała z trudem powstrzymywać.
 - Basiu, chcemy wam pomóc - powiedziała Lucy swoim melodyjnym głosem - Tylko musisz nam powiedzieć, jak ona wygląda.
 - Marta to moja najlepsza przyjaciółka - powiedziała łamiącym się głosem - Ona ma bardzo jasne włosy, niebieskie oczy. Jest mniej więcej mojego wzrostu. 
 - A masz może coś, co ma jej zapach? - spytał Natsu - Może uda mi się ją wyniuchać.
 - Hm, myśmy wszystkie rzeczy zostawili w Agorze. Zaraz! Kolczyki! - Basia szybko zdjęła kolczyki z białych piór - Strasznie lubi robić różnorodną biżuterię. Kiedyś podarowała mi je bez okazji. 
Podała kolczyki chłopakowi, a on podstawił je pod swój nos. Wciągnął zapach. Cholera! Teraz wyczuwał tylko zapach brązowowłosej... Wciągnął po raz drugi. Coś ma... Wciągnął trzeci raz. Jest...
 - Mam ją - wyszeptał i podniósł nos do góry, próbując wyczuć zapach zaginionej. Chwilę później biegł na południe za wyszukiwanym zapachem...