Niech mi ktoś w łaski swojej powie, dlaczego mi łeb nawala?! Czuję się jak po piętnastu flaszkach wody gazowanej z moją świnką morską! Może to zabrzmiało dziwnie, ale to szczera prawda. Jak mi jest smutno zawsze zabieram z kuchni po trzy butelki gazowanego napoju, siadam przy klatce mojej czarnobiałej pupili i piję tak długo, dopóki nie dostanę zawrotów głowy. Heh, zabawne. Upić się "Cisowianką"! Chyba najlepiej "Prelage", bo najlepsza i reklamowana przez gwiazdy telewizji.
Ale wracając... Aua! Moja biedna głowa! Jakby mój mózg przeszyło z kilkadziesiąt ostrych sztyletów! Chyba zaraz nie wytrzymam i zdechnę. Złapałam się odruchowo za głowę i wyprężyłam się na łóżku jak struna. O kurde i w dodatku czuję się jak schorowana babcia z problemem stawów. Rozciągnęłam jak tylko mogłam nogi i ręce, ziewając przeciągle. Mimowolnie otworzyłam swoje niebieskoszare oczy tak nagle, że poraziły mnie promienie słońca, wpadające przez otwarte na oścież okno będące obok łóżka. Chyba musiałam... Zaraz! Moment! By the way! Gdzie ja jestem?! O ile dobrze pamiętam w moim pokoju nie ma okien!
Podniosłam się na łokciach, chcąc przyjrzeć się pomieszczeniu, w którym się znajdowałam i zatkało mnie. T-To niemożliwe. To po prostu nie możliwe! Nie mogę być w skrzydle medycznym Fairy Tail! Przecież... nie. Ja śnię. Ja pewnie jeszcze śpię. Westchnęłam, z ulgą wciągając świeże powietrze. Ale skoro to sen... To dlaczego ja mogę oddychać, czuć?
Usiadłam na posłaniu, przecierając zaspane oczy i dopiero wtedy zauważyłam ich. Moich nakama. Czuwali... Czekali na mnie! Basia spała na sąsiadującym z moim łóżku, Patryk usadowił się na fotelu obok drzwi, a Magda spała... Chwila! Na Sewerynie?! Otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia, po czym jednak uśmiechnęłam się. Jednak! Ha! Miałam rację. Coś czują do ciebie te nicponie. Teraz tylko czekać na rozwój wydarzeń *w* Hm, może pomoże się im troszeczkę.
Wtem ktoś wszedł do pokoju. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam małą, niebieskowłosą dziewczynę z białym kotem. Wendy Marvell i Carla. A jednak jestem w Magnolii. Naprawdę jestem! To niesamowite. Moje małe marzenie spełniło się! Wielu mówiło, że to niemożliwe, że to tylko "chińska bajka". Ale się mylili. Gdyby te osoby wiedziały, gdzie ja aktualnie jestem. Ha! Pewnie szczęki opadły by im ze zdumienia. Nie kontrolowanie uśmiechnęłam się do Smoczej Zabójczyni, która zrobiła jeden krok w tył. Ach, no tak. Zapomniałam. Ona boi się nieznajomych.
Biała kotka podleciała na swoich śnieżnobiałych skrzydłach i usiadła mi na kolanach. Wyszczerzyłam się jeszcze bardziej, ukazując białe zęby. Exceedka odwzajemniła uśmiech.
- Jak się czujesz?
Ale wracając... Aua! Moja biedna głowa! Jakby mój mózg przeszyło z kilkadziesiąt ostrych sztyletów! Chyba zaraz nie wytrzymam i zdechnę. Złapałam się odruchowo za głowę i wyprężyłam się na łóżku jak struna. O kurde i w dodatku czuję się jak schorowana babcia z problemem stawów. Rozciągnęłam jak tylko mogłam nogi i ręce, ziewając przeciągle. Mimowolnie otworzyłam swoje niebieskoszare oczy tak nagle, że poraziły mnie promienie słońca, wpadające przez otwarte na oścież okno będące obok łóżka. Chyba musiałam... Zaraz! Moment! By the way! Gdzie ja jestem?! O ile dobrze pamiętam w moim pokoju nie ma okien!
Podniosłam się na łokciach, chcąc przyjrzeć się pomieszczeniu, w którym się znajdowałam i zatkało mnie. T-To niemożliwe. To po prostu nie możliwe! Nie mogę być w skrzydle medycznym Fairy Tail! Przecież... nie. Ja śnię. Ja pewnie jeszcze śpię. Westchnęłam, z ulgą wciągając świeże powietrze. Ale skoro to sen... To dlaczego ja mogę oddychać, czuć?
Usiadłam na posłaniu, przecierając zaspane oczy i dopiero wtedy zauważyłam ich. Moich nakama. Czuwali... Czekali na mnie! Basia spała na sąsiadującym z moim łóżku, Patryk usadowił się na fotelu obok drzwi, a Magda spała... Chwila! Na Sewerynie?! Otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia, po czym jednak uśmiechnęłam się. Jednak! Ha! Miałam rację. Coś czują do ciebie te nicponie. Teraz tylko czekać na rozwój wydarzeń *w* Hm, może pomoże się im troszeczkę.
Wtem ktoś wszedł do pokoju. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam małą, niebieskowłosą dziewczynę z białym kotem. Wendy Marvell i Carla. A jednak jestem w Magnolii. Naprawdę jestem! To niesamowite. Moje małe marzenie spełniło się! Wielu mówiło, że to niemożliwe, że to tylko "chińska bajka". Ale się mylili. Gdyby te osoby wiedziały, gdzie ja aktualnie jestem. Ha! Pewnie szczęki opadły by im ze zdumienia. Nie kontrolowanie uśmiechnęłam się do Smoczej Zabójczyni, która zrobiła jeden krok w tył. Ach, no tak. Zapomniałam. Ona boi się nieznajomych.
Biała kotka podleciała na swoich śnieżnobiałych skrzydłach i usiadła mi na kolanach. Wyszczerzyłam się jeszcze bardziej, ukazując białe zęby. Exceedka odwzajemniła uśmiech.
- Jak się czujesz?
Był ranek następnego dnia. Lucy bardzo wcześnie przyszła do gildii. Martwiła się o nowo przybyłych, a zarazem była strasznie ciekawa, skąd przybyli i jakimi są ludźmi. Chciała im pomóc. Żal jej było ich blond przyjaciółki. Chyba bardzo cenili w swojej drużynie przyjaźń.
Gdy weszła do budynku było nie wiele osób. Zaledwie kilkanaścioro. Podeszła do baru, gdzie jak zwykle na swoim stanowisku stała uśmiechnięta Mira wycierająca mokre kufle ścierką.
- Ohayo, Mira-chan! - przywitała się z barmanką - Są jakieś wieści na temat tych nowych?
- Ohayo, Lucy - Strauss uśmiechnęła się szeroko - Na razie nic mi mistrz nie mówił, ale od kilku minut Wendy jest razem z nimi. Chyba chciała sprawdzić stan tej nieprzytomnej.
- Aaa, rozumiem - pokiwała twierdząco brązowooka - A Natsu już przyszedł?
- Ne, jeszcze nie. A co, stęskniłaś się?
- No wiesz ty co! Jak możesz, Mira?! >///<
- Heheh, spokojnie. Ja tylko...- nie dokończyła, gdy nagle po całej gildii dało się usłyszeć krzyk. Dziewczęcy. Lucy, nie zastanawiając się zbytnio długo, pobiegła do skrzydła medycznego. Otworzyła drzwi i zobaczyła smutną Wendy pełną łez. Na łóżku siedziała już przytomna Marta, a wokół niej zgromadzili się jej przyjaciele. Po ich minach stwierdziła, że coś musiało się poważnego stać. Brązowowłosa Basia i czarnowłosa Magda tuliły niebieskooką, jakby miała im uciec. Natomiast chłopcy, jedynie co mogli, to tylko klepać pocieszająco po plecach przyjaciółek. Latająca nad sufitem Carla wylądowała przed swoją panią i pocieszająco pociągnęła ją za rąbek niebieskiej spódniczki.
- Wendy... - szepnęła, po czym zamilkła. Magini Gwiezdnej Energii podeszła do paczki przyjaciół i zapytała:
- Co tutaj się stało? Dlaczego Wendy płacze i wasze dziewczyny?
Czarnowłosy popatrzył na blondynkę smutnie.
- Kiedy Marta lądowała, zaszły jakieś komplikacje pomiędzy jej ciałem, a tym światem - powiedział cicho, spuszczając głowę - Nie wiemy dokładnie dlaczego, ale...
- Nie mogłam tego procesu powstrzymać! - krzyknęła zrozpaczona Marvell, padając na kolana - Marta-san nie może mówić!
*
*
*
I to by było na tyle. Wiem, że krótkie, nudne i mdłe, ale mam swoje powody. Za jakieś pięć godzin wyjeżdżam do Włoch na jedenaście dni -.- Co mi się nie podoba! Nie lubię chodzić po miastach, a w szczególności po nieznanych.
Dlatego więc informuję, że mnie nie będzie przez te kilkanaście dni.
Dziękuję wszystkim czytelnikom za udział w ankiecie, ale już postanowiłam. Będę pisać pół na pół. Zauważyliście pewnie, że pierwszą osobę używam do rozmyślań, a trzecią do opisu. Bo tak mi jest znacznie łatwiej :D
Notka dedykowana jest wszystkim POLAKOM i innym narodom. Nie wiem, czy ktoś z zza granicy czyta, ale warto tylko to dopisać.
Sayonara minna!