sobota, 9 listopada 2013

Rozdział Dwudziesty Piąty "Plany"

           Promienie popołudniowego słońca wtargnęły do pokoju, rozświetlając całe pomieszczenie. Mistrz gildii siedział na blacie swojego biurka , Doranbolt zaś siadł na starym krześle lekko odsuniętym od ściany.
- Więc, co masz mi do powiedzenia? – Chrząknął Makrarov  z skrzyżowanymi rękami na piersiach i bez krztyny przyjacielskiego tonu w głosie. Doranbolt zaniepokoił się przeszywającym spojrzeniem staruszka, jednak po chwili odpowiedział.
- To wiadomość od Rady Magicznej, najwyższej rangi. – Przełknął ślinę i obtarł pot z czoła, białą chustką z wyszytym emblematem armii magicznej. Ze zdenerwowania słowa utknęły mu w gardle. Szósty tylko lekko pochylił swą głowę i spuścił na chwilę zaniepokojony wzrok na podłogę, aby po chwili znów podnieść go dumnie i zawiesić na posłańcu.
- Czy muszę się powtarzać Doranbolcie? Co masz mi do powiedzenia? – Warknął Makarov, wyraźnie poirytowany faktem omijania wyjawienia sedna sprawy od początku rozmowy. Lekko zszokowany wysłannik odpowiedział:
- Tak jest! Rada Magiczna, zdecydowała w sprawie aktywacji kręgu… Przygotowania zostały rozpoczęte, przewidujemy, że mamy około dwóch tygodni na sprowadzenie wcześniej przygotowanych materiałów… 
-W takim razie powiedz mi tylko, co to ma wspólnego z naszą gildią i moimi dzieciakami?! – Groźnym głosem uciął wypowiedź Doranbolta.
 - Z Fairy Tail nie wiele, jednakże z naszych informacji wynika, że dajecie schronienie dzieciakom, które przybyły tu z innego świata i prawdopodobnie ich moc będzie nam niezbędna do aktywacji. Tutaj Rada zwraca się do ciebie o przekazanie jej dzieci, aktualnie to właśnie pod twoim dachem rezydują te dzieci, co oznacza także, że są pod twoją nieformalną opieką.
Nastała chwila milczenia. Dreyar spojrzał na ziemię z wyraźnie zaniepokojoną miną. Doranbolt po chwili dodał spokojniejszym tonem:
 - Rada jest bezwzględna, Makarovie. Decyzja należy do ciebie. To czy dobrowolnie poddasz się prośbie Rady, czy będziesz stawiał opór… nie ma różnicy, a może jedynie pogorszyć sytuację… Rada zabierze ich bez względu na to, jaka jest twoja decyzja. Tylko to chciałem powiedzieć.
-To wszystko? – Zapytał wyraźnie ponury Szósty, zaciskając pięść, aby nie okazywać gniewu przy przedstawicielu Rady. Te słowa z trudem przeszły mu przez gardło. Te dzieciaki… Zawsze wesołe, brojące, głośnie i bezbronne mają zostać zabrane przez bandę jakiś postarzałych dziadów? Z powodu TEGO?
-Tak… - Powiedział Doranbolt, odwracając się w stronę drzwi. Trzymając klamkę ręką, przechylił lekko głowę w stronę zamarłego na swoim fotelu mistrza gildii i powiedział półgłosem:
-Dziadku, zabierz stąd te dzieci… Jak najdalej… Proszę… Ja tylko wykonuję moje obowiązki, ale… To nie znaczy, że myślę to samo, co Rada… Ja, ja… nic nie mogę zrobić…- Kiedy wypowiadał te słowa jego głos zaczynał się łamać, jednak nieskutecznie starał się utrzymać poważny ton.  Starszy popatrzył zdumionym wzrokiem na Doranbolta.
-Dziękuję za troskę, młodzieńcze. – Powiedział głośno z dumą w głosie Makarov. – Zrobię, co w mojej mocy, aby chronić te dzieci, masz moje słowo.
- Wierzę w twoje słowa dziadku… I gdyby ktoś pytał…
- Tych ostatnich słów nie było, tylko raport. – Z lekkim uśmiechem dodał starzec i zaśmiał się cicho jak to ma w zwyczaju.
Doranbolt tylko się uśmiechnął na pożegnanie i zniknął tak samo cicho jak przybył, utrzymując powagę. Macarov zamyślił się na chwilę, po czym rzekł spokojnym głosem:
- Wejdź, Lucy. Nie chowaj się. – zdziwiona Heartfilia weszła do pokoju, nadal trzymając tacę.
- Skąd Mistrz wiedział, że… jestem za drzwiami – już miała przyznać się, że podsłuchiwała, ale w porę ugryzła się w język. Ręce zaczęły jej drżeć . Talerze były cholernie ciężkie.  Podeszła do pobliskiej komody i postawiła uciążliwą tacę. Dreyar spojrzał zza okno i ciężko westchnął.
- Słyszałaś wszystko prawda? – spytał Heartfilię. Blondynka nieśmiało pokiwała głową. Zamknął oczy i zmarszczył brwi. Dopiero wówczas Lucy zauważyła. Jak bardzo mistrz musi być zmęczony i zestresowany. Światło z zewnątrz oświetliło jego już wyraźnie zmarszczoną, szarą  twarz i duże sińce pod oczami. Pomimo fizycznego wyczerpania nadal martwił się o gildię i o tamte dzieciaki. W takich właśnie momentach dziewczyna czuła się dumna, że właśnie w tej gildii się znalazła. W gildii, w której każdy martwi się o innych. W gildii, w której każdy jest równy. W gildii, w której…
- Hej Lucy, żyjesz? – staruszek machał dłonią przed jej twarzą. Ocknęła się i spojrzała na mistrza.
-Co? – spytała zdezorientowana, po czym dodała szybko – Przepraszam, zamyśliłam się.
Macarov jedynie uśmiechnął się wesoło.
-Dobrze się składa, że jesteś. Ponieważ mam zadanie dla ciebie…

*

 -Uh, która godzina? –Shiro przeciągle ziewnął i podniósł się z chłodnej jeszcze ziemi.
-„Słońce niedawno wzeszło, ale i tak jest późno. Jeśli chcę znaleźć jakieś w miarę płatne misje powinienem się pośpieszyć” - pomyślał. Wstał i otrzepał swoje ubrudzone ziemią spodnie i  czarny płaszcz. Przeczesał palcami swoje białe, krótkie włosy i ciężko westchnął, ubierając buty.
–„Ile to już czasu? Szesnaście lat… Dalej pamiętam, co się stało, kiedy otworzyłem swoje oczy po raz pierwszy… To dziwne. Słyszałem, że ludzie nie pamiętają takich rzeczy, ale cóż… ja nie jestem człowiekiem „–pomyślał i po chwili ruszył leśną, wydeptaną już ścieżką prowadzącą do miasteczka, jedną z bocznych dróg prowadzących do handlowej osady. Szedł przez chwilę zapatrzony w ziemię, zastanawiając się nad wyglądem wozu, który zostawił najbardziej wyraźne ślady w miękkim podłożu (ale mu zapewne się nudzi ^^). Po krótkiej chwili zatrzymał się i spojrzał za siebie.
-Co to za szmer? –Wzdrygnął się cały. Jego oczy zabłyszczały jak oczy zwierzęcia, które wyczuło zagrożenie wokół siebie – Wóz?
Zobaczył pędzące konie w oddali, jednak odwrócił znów głowę w stronę miasteczka, do którego zmierzał.
Nie minęło nawet pięć minut zanim wóz dogonił z wolna idącego chłopca.
 –Hej! Hej dziecko! –Rozległ się krzyk. Woźnica zawołał pełnym głosem, zwracając się do Shiro z uśmiechem.
-Czego chcesz ode mnie? –Warknął chłopiec, patrząc spod łba na dorożkarza.
-Zmierzasz do miasta, prawda? Wsiadaj! –Mężczyzna odpowiedział chłopcu.
-Gdzie ma źródło twoja dobroć, człowieku? Jak mogę ci ufać? –Shiro zmierzył wzrokiem wysokiego mężczyznę prowadzącego bogato zdobiony powóz z jeszcze większymi wątpliwościami niż przy swoim pierwszym pytaniu.
-Najmocniej przepraszam, nie chciałem urazić cię chłopcze, jednak moja Pani nalega, abyś nie trudził się dalszą drogą pieszo i dołączył do niej. – Ponownie uśmiechnął się, odpowiadając dziecku.
Po chwili przez okno pojazdu wychyliła się głowa ciemnowłosej kobiety i zapytała:
-Czy coś się stało, Antonio?  -Zapytała woźnicę z zainteresowaniem w głosie.
-Em… nie. Oczywiście, że nie madame… - Zestresowany błyskawicznie odpowiedział na głos kobiety, po czym zaczął się drapać po głowie.
Shiro stał jak wryty. Nie wiedział, jak ma się teraz zachować. Przy tym mężczyźnie? Na luzie, wrogo, obojętnie. A przy tej kobiecie? Nie miał pojęcia! ZERO pomysłów.
-Chłopcze, może jednak zdecydujesz się pojechać ze mną do miasta? – Kobieta zwróciła swoją głowę w stronę Shiro i z uśmiechem dodała: -Nie bój się, nie zrobię Ci krzywdy! Hehe! – Zachichotała.
Niechętnym krokiem chłopiec zbliżył się do powozu i wsiadł do środka.
 –Dobrze się czujesz młodzieńcze? –Zapytała zainteresowana ciemnowłosa kobieta. –Wyglądasz na wystraszonego.
-Nie, nic mi nie jest. Dziękuję za pomoc w podróży.  –Powiedział cicho chłopak.
 –Oh, ależ przyjemność leży po mojej stronie, dziecko.
-Z jakiego miasta przychodzisz tutaj? –Spytała.
 -Mirith –Szybko odpowiedział.
-Naprawdę z tak daleka? – Z niedowierzaniem spojrzała się na chude ciało dziecka, które według niej nie wytrzymałoby tak długiej podróży – Jak długo zamierzasz zostać w tym mieście?
-Tydzień, może trochę dłużej… -Powiedział, odwracając wzrok i zwracając go w stronę okna.
–Tak krótko? Taką drogę przebywać tylko po to, aby zostać na tydzień? –Ponownie zdziwienie zabrzmiało w jej głosie.
Jednak na tę uwagę, Shiro odpowiedział jedynie jeszcze większym skupieniem na mijającym go krajobrazie za oknem.
-Przepraszam, nie powinnam Cię tak męczyć pytaniami. –Powiedziała, spuszczając napięcie z sytuacji.
Jeszcze chwilę temu ledwo widoczny zarys miasta, wyostrzył się i ukazał szczegóły.
-Za chwilę dojedziemy do bram miasta, madame! –Krzyknął Antonio.
-Dasz sobie radę chłopcze w tym mieście? Jest całkiem niebezpieczne, przyjeżdżam tu, co miesiąc, ale za każdym razem jest tak samo. Wszędzie kręcą się podejrzani ludzie, uważaj na siebie.
-D-Dobrze… -Powiedział Shiro po raz pierwszy patrząc się w głębokie zielone oczy uśmiechniętej kobiety.
-Trzymaj –Powiedziała, wręczając mu kawałek kartki wyrwanej z notesu, w którym coś zapisała.
-To miejsce, w którym będę jeśli byś miał jakieś kłopoty to przyjdź do mnie, dobrze? – Znów się uśmiechnęła i zaczęła zbierać wszystkie swoje rzeczy, pakując je do podręcznej torby.
-Naprawdę, nie trzeba… -Odpowiedział chłopak, przytrzymując drzwi kobiecie, gdy chciała wyjść.
-Nie krępuj się, lubię dzieci. Źle bym się czuła ze świadomością, że śpisz gdzieś na ulicy. Wpadnij do mnie, jeśli coś będzie źle! –Odpowiedziała machając mu na pożegnanie, odwróciła się i zniknęła w tłumie ludzi.
*
*
Wyszło na to, że napiszę dopiero w listopadzie xD Wybaczcie, ale szykuję się aż do trzech olimpiad i jeszcze biorę udział w akademii na jedenastego listopada, i... Moja przyjaciółka poprosiła mnie o napisanie przeróbki Turnieju z Fairy Tail. Na czym polega przeróbka? Pojawią się postacie z mojego drugiego bloga, czyli Shiren i Midori; zrobię małe zmiany w konkurencjach i dodam tak na oko dwie sceny +18 (jeszcze się zastanawiam).
I mam właśnie takie pytanie do was: czy chcecie, bym opublikowała te przeróbkę? Bardzo mi zależy na waszej opinii :)

Sayonara!

PS. Do innych blogowiczów: cały czas czytam wasze dzieła, ale ponieważ czytam z telefonu... To mi czasami komentarze się nie pojawiają XD Gomenne!

niedziela, 20 października 2013

WIELKI POWRÓT!

Witam wszystkich baaaaaaardzo serdecznie!
Tak, tak... Możecie mnie zabić, ukatrupić, udusić, powiesić, zasztyletować, otruć, łaskotać, przytulać :3.
Przepraszam, że nie napisałam notki, ani że nie poinformowałam o przerwie.
Miałam zamiar napisać jeszcze w trakcie wakacji, ale wydarzyło się coś, co zupełnie mnie powaliło z nóg.
Musiałam zrobić sobie taki długi odstęp czasu, by poukładać swoje sprawy prywatne, zorganizować zajęcia dodatkowe (wyszło na to że mam CAŁY tydzień zawalony T^T) i tak ogólnie poprawić relacje z rodzinką i znajomymi ^^ Więc jeszcze raz bardzo przepraszam i mam cichą nadzieję, że przebaczycie : >
Właśnie! Chciałabym podziękować wszystkim odwiedzającym tego bloga przez ten cały czas. Jak widać liczba wyświetleń przekroczyła 40,000 oraz kilka dni temu minął rok od pisania bloga, i raczej powinnam to jakoś uczcić, prawda?

Więc bardzo proszę Was - czytelników o zdecydowanie, co mam zrobić w ramach tejże "rocznicy" napisać. Ponieważ muszę sobie odświeżyć pamięć macie czas do czwartku :) Przemyślę każdy pomysł, a może jeszcze w tym tygodniu pojawi się nowy rozdziałek? :)
Miejmy nadzieję, że będę miała wtedy wolny komputer XD

Sayonara i pozdrawiam! :*

wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział Dwudziesty Czwarty "Priorytetowa wiadomość "

              Z cichym krzykiem Carla obudziła się ze strasznego snu. "Nie, to nie mogła być wizja! Na pewno nie! Proszę! Błagam! Tylko nie ona, tylko nie Lucy!"

                            Kolejny dzień w gildii FairyTail zapowiadał się normalnie. Każdy zajmował się swoimi codziennymi obowiązkami , a to piciem piwa a to poszukiwaniu dobrze opłacanej misji. Od samego rana słychać było kłótnię Natsu  z Grayem, tym razem o jedno marne siedzenie przy stole. Juvia z Baśką kibicowały Fullbusterowi , przekrzykując siebie nawzajem i posyłając sobie gniewne spojrzenia.Niebieskowłosa już kilka razy chciała skoczyć Polce go gardła, gdyby nie szybka reakcja Lucy i Magdy, które z trudem przytrzymywały Lockser  za ramiona. W tym czasie Seweryn razem z Patrykiem dokuczali biednemu Happy’iemu zabierając mu rybkę i ciągnąc go za ogon.  Zapłakany Exceed podleciał do baru, gdzie Marta wycierała dopiero co umyte kufle po piwie.  Gdy go zobaczyła uniosła brwi ze zdziwienia.  Spojrzała w kierunku męskiej części grupy i uśmiechnęła się do nich, wychodząc zza baru. Chłopaki wówczas zauważyli w jej ręku dużą, czarną i ociekającą jeszcze z wody patelnię. Zbladli i powoli zaczęli się wycofywać.
- Marta, spokojnie – powiedział Patryk spoglądając raz na patelnię, raz na uśmiechniętą twarz dziewczyny -  Myśmy to dla żartu zrobili. No, Marta dajże spokój.
- Nie powinnaś się wtrącać! – krzyknął w jej kierunku Seweryn, marszcząc brwi – To nie twoja sprawa. Ta niebieska kupa futra cały czas latała za mną, mówiąc bez przerwy „Luuubisz ją!”. Nie wytrzymałem  i  zrewanżowałem się.  Nie mieszaj się.
Blondynka stanęła i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Złapała Sewka za włosy i pociągnęła go w swoim kierunku. Chłopak zasyczał z bólu, a po chwili krzyknął, gdy poczuł uderzenie (jeszcze gorącej!) patelni o swoje cztery litery.
- Aua! Kurwa! Pogrzało cię, kobieto!
- Nie kurwa, zjarało! – pomyślała patrząc na niego złowrogim wzrokiem i grożąc przyjacielowi patelnią. Chłopak wzdrygnął się i powoli wycofał się z pola widzenia.  Odwróciła się, by zrobić to samo Patrykowi, ale… ten uciekł w popłochu zostawiając za sobą kurz. Wzruszyła ramionami i wróciła zza bar. Happy śmiał się głośno, trzymając się za brzuszek.
                Kłótnia Piekarnika i Lodówki  w ciągu kilku minut zamieniła się w ostrą bójkę.  Wszędzie latały stoły, krzesła, naczynia, ubrania (wiadomo^^).  Rozwalili fragment podłogi, kilka lamp, tablicę z misjami, poręcz od schodów i  schowaną w kącie beczkę z winem. Natsu złapał czarnowłosego za nogę i rzucił o ścianę. Gray jednak zręcznie odbił się od ściany i walnął różowowłosego pięścią w policzek. Natsu wygiął się do tyłu, po czym szybko się wyprostował. Zablokował kolejny atak przedramieniem i kopnął Mrożonkę w brzuch. Ten natomiast złapał Salamandra przed kolanem, zakręcił go i rzucił na mosiężne drzwi, które pod wpływem siły uderzenia wyleciały z zawiasów. Dragneel leżąc na plecach z przykurczonymi nogami, spojrzał w górę i szeroko się uśmiechnął.
 - O Laxus ! Wróciłeś! - Wykrzyknął Natsu.
 - Rany, nic tu się jednak nie zmieniło... - Stwierdził Laxus zakrywając swoją twarz ręką.
 - Laxus !!! Walcz ze mną! - Wystrzelił nagle Natsu, zaraz po tym jak błyskawicznie wstał z podłogi jakby nic mu się nie stało po uderzeniu w drzwi z taką siłą. Sekundę później, Natsu wzleciał w powietrze za sprawą ciosu Laxusa, z takim impetem, iż wylądował głową w suficie, dosłownie.
 - Ghh, nie teraz Natsu, zmęczony jestem. - Powiedział spokojnie Laxus, ziewnął, i ze znudzonym wyrazem twarzy, przeszedł obok rozwalonych drzwi.
 - Ghahauehhrh, Lax-ghrhe!! - Wybełkotał Natsu z głową w suficie, wierzgając nogami na wszystkie strony.
-Ehh, ale z ciebie ból w dupie Natsu. Żałosne zawsze to samo, znowu się na mnie rzucasz jak idiota, a ja potem cię wbijam w jakąś część gildii, to już nudne.
Po chwili rzucania się, Natsu wreszcie spadł na upragnioną ziemię, szybko się podniósł i…
- Gh! ŻE COŚ POWIEDZIAŁ?! WRRRAA! – Wykrzyczał, pełen wściekłości Natsu, wskazując palcem na plecy Laxusa, który zmierzał w stronę baru, a następnie pobiegł w jego kierunku, z ogniem w oczach i wielkim uśmiechem na twarzy, licząc na pojedynek!
-POWTÓŻ TO C-! – Zanim Natsu zdążył rzucić się na Laxusa pełnym pędem, ten zatrzymał go pięścią, na którą, bez większego problemu nabił się szarżujący napaleniec. Laxus jedynie westchnął i pozostawił to bez komentarza.
Laxus westchnął ponownie, popatrzył się kątem oka na Natsu i pokręcił głową.
- Ty naprawdę jesteś debilem.
Powiedział Gromowładny i zwrócił się w stronę baru, jednak tym razem, stanął jak wryty i powiedział:
- Uhh, czekaj, kim jesteś? Mamy nowych czy jak? – Lekko zszokowany, zamrugał oczami dwa razy. Dziewczyna jak ujrzała przed sobą lidera Gromowładnych otworzyła szerzej oczy  i niechcący wypuściła z rąk tacę z talerzami, które roztrzaskały się po posadzce. Blondynka szybko zrobiła nura pod bar, sprzątając pozostałości po naczyniach.
-Ah, tak to jest Marta, ona, eeee, jest z innego świata! – Rzucił Natsu, po tym jak otrzepał swoje spodnie, zupełnie zapominając o jego wielkiej chęci pokonania Laxusa.
- Poważnie?! Jeśli się wydurniasz, to znowu cię poślę w sufit jaszczurko - powiedział Laxus i podejrzliwym wzrokiem spojrzał się na Natsu. Oburzony Natsu, gniewnie syknął:
-Grr! O co ci znowu chodzi?! Nie kłamie!
- To, co mówi Natsu to prawda Laxusie, oni nie są z naszego świata. – Powiedziała Erza, schodząc na dół, aby dowiedzieć się, co spowodowało taki hałas.
- Wow! To coś, w każdym razie, skoro to prawda to ciekawe rzeczy się działy jak mnie nie było, oby nie bez wiedzy dziadka, bo będzie jazda, jak zawsze w sumie w tej gildii….
Powiedział blondyn, pochylając głowę i wzdychając, stanął w zamyślonej pozie.
- EJ! Czemu jak ja coś powiem to jestem od razu kłamcą, a jak Erza powiedziała to samo to od razu jest to prawdziwa informacja?! Co?! – Wykrzyczał zdenerwowany Natsu.
 - Po pierwsze Erzie można zaufać, a tobie nie…
Powiedział Laxus, i zaczął powoli się oddalać w stronę wyjścia. Erza i Marta, która wstała z podłogi  skrzyżowały ręce na piersiach i pokręciły głowami, co potwierdzało słowa Laxusa.
- Jestem zmęczony, idę spać, później mi wszystko opowiecie.
Rzucił Laxus i ręką chwycił gałkę od drzwi, jednak zatrzymał się i odwracając się, dodał:
- A po drugie, Natsu jesteś po prostu idiotą.
- CO?! – Natsu szokowany wykrzyczał, kiedy Laxus zniknął już za drzwiami. Basia, widząc rozegraną wcześniej scenę podeszła do baru i pochyliła się nad jeszcze zbierającą porcelanę przyjaciółką.
- Widzisz, Martuś! – zawołała ciemnowłosa z iskierkami w oczach – Spotkałaś swojego idola! I wiesz co? Na żywo wygląda jeszcze lepiej.
Niebieskooka zarumieniła się, podniosła pozostałości po talerzach i wyrzuciła je do kosza.  Podeszła do stojącej nieopodal Miry i klepnęła ją w ramię.
- Tak? – spytała białowłosa z uśmiechem.  Marta pokazała gestem ręki, czy może wyjść – Jasne, dość się dzisiaj napracowałaś. A dokąd idziesz?
Marta złożyła ręce jak do modlitwy i otworzyła dłonie.
- Do biblioteki? – dziewczyna pokiwała głową- Świetnie, przy okazji powiedz Levy, że Jet i Droy się znowu o nią kłócą.
Blondynka wesoło się uśmiechnęła, chwyciła swoją czarną bluzę i wybiegła z gildii.
- Taka wesoła jest… Pomimo braku głosu – odparła starsza Strauss, biorąc do ręki kolejną  mokrą szklankę – Chyba jej  to nie przeszkadza, prawda?
- Raczej nie – odparł Macarov,  siedząc na barze i dopijając swoje ulubione piwo korzenne – Ale pewnie czasami jej to musi brakować. Nie może z nikim rozmawiać, zaśmiać się, podyskutować… Czy Wendy poszła z tą sprawą do Porlyusici?
- Była i powiedziała, że Porlyusica szuka jakiegoś sposobu by przywrócić dziewczynie głos. Na razie bez skutku…
                W tej samej chwili przed Szóstym pojawił się nie wiadomo skąd… Doranbolt?! Wszyscy w gildii umilkli i spojrzeli na nieoczekiwanego gościa. Doranbolt lekko się ukłonił mistrzowi.
- Czy możemy porozmawiać na osobności?  - spytał poważnym głosem, nieznoszącym sprzeciwu.
Dziadek spojrzał na niego spod przymrużonych powiek.
- Oczywiście – odparł po krótkiej chwili i zeskoczył z lady – Przejdźmy do mojego biura.
Mężczyźni weszli po schodach i znikli za drzwiami gabinetu mistrza.
- Ciekawa jestem, o czym będą rozmawiać – zamyśliła się Basia, kładąc głowę o ladę.
- Zakładam się, że o czymś bardzo ważnym i związanym z radą – powiedziała Erza, przysiadając na stołku – Mira, to co zawsze poproszę. Dwa razy.
Barmanka uśmiechnęła się, po czym zniknęła na zapleczu, by po chwili przynieść dwa małe talerzyki z ciastem truskawkowym. Jeden położyła przed Erzą, a drugi przed Basią.
- Dzięki, Mira – odparła Erza, rozkoszując się smakiem truskawek. Basia wzięła kawałek do ust i spojrzała za siebie.
- JAK LAXUS MÓGŁ POWIEDZIEĆ, ŻE JESTEM DEBILEM?! – krzyknął rozdrażniony Dragneel, łapiąc się za swoją, różową czuprynę .
- Oy, nie gorączkuj się tak Piecyku, bo się zagrzejesz – powiedział spokojnie mag lodu.
- Uważaj, bo zaraz się roztopisz Mrożonko!  - warknął zły, patrząc na bruneta złowrogo.
- Uuu, już się boję. No dawaj Ognista Dupo, pokaż na co cię stać!
- Żebyś się nie zdziwił Striptizerze – już chcieli rzucić się w wir walki, gdy nagle podeszła do nich Erza kładąc ręce na ich głowach i z przerażającym wzrokiem powiedziała:
- Oboje zamknijcie się!
- Nie chce żeby rada miała więcej powodów do oskarżania nas, więc przestańcie się tłuc, kiedy jest tu posłaniec z rady! – Zawarczała poważnie Erza. Chłopcy nie wiedzieli, co odpowiedzieć, ale wyraźnie oboje zrozumieli swoją sytuację.
- Lucy, mam prośbę do ciebie. – Powiedziała Mira, przecierając ladę białą ścierką.
- Tak? – Odpowiedziała zaciekawiona Lucy, w tym samym czasie odwracając się w stronę Miry.
- Mogłabyś przynieść nowe naczynia z pierwszego piętra? Marta przypadkiem je potłukła, więc teraz brakuje kilku sztuk, mogłabyś to załatwić?
- Jasne, nie ma sprawy Mira-chan! – Z uśmiechem powiedziała Lucy, ciesząc się, że może jakoś pomóc po tym jak jej przyjaciółka strzeliła gafę przed Laxusem. Lucy niemalże od razu podreptała po schodach na pierwsze piętro, uważając aby nie narobić za wiele hałasu na skrzypiących schodach. Po tym jak Lucy podniosła srebrną tacę z nowymi talerzami, udała się w drogę powrotną, jednak coś ją zatrzymało. Przypadkiem zobaczyła, że drzwi od biura dziadka są delikatnie uchylone i światło pada na drewnianą podłogę pierwszego piętra.

-To nie jest dobry pomysł… - Przeszło przez myśli Lucy. Jednak ciekawość zwyciężyła nad biedną dziewczyną i Lucy delikatnie podkradła się za drzwi biura, bacząc, aby nikt jej nie zauważył ani nie usłyszał. To co tam usłyszała, przerosło jej wcześniejsze przypuszczenia…



No witam wszystkich po tak długiej przerwie. Niestety okazało się, że moje wakacje to tak naprawdę praca w ogrodzie i w domu. Czasu znowu nie miałam, bo koledzy zaciągali mnie na partyjkę w LoL'a, przez co od kompa nie mogłam się oderwać.
Jednakże ten rozdział został stworzony nie tylko przeze mnie, ale również przez mojego przyjaciela ze Skype'a.
(trochę to dziwnie brzmi, ale trudno xDD)
Bardzo bym chciała podziękować KuroNeko za świetnie zrobioną robotę i wszystkim, który odwiedzali mojego bloga w trakcie mej nieobecności. Mam nadzieję, że ten rozdział was nie zanudzi, ponieważ pisaliśmy go głównie w nocy :3

Więc pozdrawiam i sayonara!

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Ogłoszenia parafialne!

Ohayo minna!
Dzisiaj mam krótkie ogłoszenia parafialne:
1. Przez jakiś czas nie będzie mnie (znowu) na blogu, ponieważ mam szkołę i liczę na czerwony pasek na koniec roku. A oceny same się nie poprawią xD
2. Założyłam (znowu) z koleżanką bloga. Tym razem nie o FT, tylko taki... No, nie wiem jak to nazwać. Taki... blog z poradami.
Wejdźcie, jeśli będziecie mieli czas:
http://kacik-spokoju-i-harmonii.blogspot.com/
3. Od kilku tygodni nachodziła mi pewna myśl. Czy jednak ukazać światu (albo przynajmniej Polsce) moją twórczość? Czy potrafię kopnąć tego mojego "lenia" w dupę i ruszyć się z tego wygodnego łóżeczka, by coś zrobić? I postanowiłam.
Od teraz mogę powiedzieć, iż Sunna per Pędziwiatr rozpoczyna swoją przygodę z pisarstwem na poważnie. A to oznacza, tylko jedno: piszę książkę.
Pewnie ciekawi Was, o czym będzie ta książka. Powiem tylko tyle, że to będzie obyczajówka z nutką dramatu i romantyczności.
A żeby było ciekawiej - o blogerce i jej życiu.
Nie to nie będzie o mnie!!!!
Tyle wam powiem na ten temat.
4. Chodzi mi o te Nominacje, które dostałam.
Przepraszam, ale nie mam zbytnio czasu by się z tym bawić, więc proszę o wyrozumiałość.
W ramach przeprosin dodaję zdjęcie Happiego!!!

Sayonara Misie!!! :3

środa, 8 maja 2013

Rozdział Dwudziesty Trzeci "Wizja? "


- Kiedy Marta lądowała, zaszły jakieś komplikacje pomiędzy jej ciałem, a tym światem - powiedział cicho, spuszczając głowę - Nie wiemy dokładnie dlaczego, ale...
 - Nie mogłam tego procesu powstrzymać! - krzyknęła zrozpaczona Marvell, padając na kolana - Marta-san nie może mówić!

            Wtedy Lucy zrozumiała, dlaczego od wszystkich prócz Marty wyczuwała jakieś pokłady energii. Reszta musiała posiadać niewytłumaczalnie cząstkę magii, więc bez przeszkód "porozumiewała się" z tym światem. Niebieskooka jej nie posiadała i jej ciało miało trudności z poznaniem nowego otoczenia, skutkiem czego jest brak głosu. 

"Zapewne skończyłoby się gorzej" - pomyślała brązowooka, przyglądając się twarzy owej dziewczyny. Ze zdziwieniem stwierdziła, że nie pojawiło się żadne negatywne uczucie, czy grymas. Wzrok blondynki był utkwiony w klęczącą dziewczynkę.
 - Gomen'nasai! - mówiła dławiącym głosem Wendy, z trudnością powstrzymując łzy - Gomen'nasai, j-ja p-próbowałam! Robiłam, c-co m-mogłam... J-Ja naprawdę...! - poczuła, jak czyjaś dłoń czule głaszcze ją po głowie i tarmosi lekko włosy. Podniosła oczy i zdziwiona spojrzała na kucającą przed nią blondynkę. Uśmiechała się do niej szeroko i pomimo, że nie potrafiła mówić, poruszała wargami, układając całe zdania powoli.
 - Nie płacz, Wendy - odczytała z ruchu jej warg Magda - Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
Marta wstała. Porozciągała się mimowolnie i w tej samej chwili zauważyła, że... jest w  SAMEJ bieliźnie! Kątem oka spojrzała na męską część przyjaciół i zaraz tego pożałowała. Zawstydzona szybko wskoczyła z powrotem do łóżka, wykopując przy okazji Patryka i Seweryna na podłogę. Całkowicie ukryła się pod kołdrą, trzęsąc się niemiłosiernie. Z całej tej sytuacji zaśmiała się Basia i Magda, o mało co nie wywalając się również na podłogę.
 - Hehehe, mam taką małą prośbę - wydusiła z siebie Baśka, trzymając się za obolały brzuch - Mogłybyście dać Marcie jakieś ciuchy? Bo teraz to... - nie dokończyła, bo została zepchnięta na zimną posadzkę - No ej! Marta a to za co?
Z pod bladożółtej kołdry wyłoniła się ręka. Wskazywała w drzwi.
 - Mamy stąd wyjść? - spytał Patryk, otrząsając się z lekkiego szoku. Ręka machnęła kilka razy dłonią na potwierdzenie. Wszyscy radośnie się zaśmiali, po czym z zgodnie z wolą przyjaciółki opuścili pokój.
 - Coś czuję, że to będzie ciekawe przeżycie! - powiedziała sama do siebie Lucy, wracając go głównej sali, gdzie już można było usłyszeć wesoły gwar Fairy Tail.

Ile to już minęło czasu? Jeden... Dwa... Trzy. Ta. Trzy tygodnie minęły od naszego pojawienia się w  Magnolii. W ciągu tego całego czasu zapoznaliśmy się z całą gildią! Z Shadow Gear, z Macao i Romeo, ze Strauss'ami. Ze wszystkimi. Dosłownie!
No... Może nie do końca. Dowiedziałam się, że Laxus z drużyną wyjechał na misję i nie za szybko wrócą. Szkoda. A tak bardzo chciałam go poznać. I Bickslowa rzecz jasna. 
Dość szybko zostaliśmy zaakceptowani przez tą radosną gildię. Nawet Macarov zgodził się, żebyśmy dołączyli do Fairy Tail, ale na razie zwlekamy z odpowiedzią, chociaż Basia i Patryk już chcieli się  na to pisać! Ale ze mną nie ma tak łatwo, o nie :3
Zauważyłam, że każdy z naszej paczki zaprzyjaźnił się z kimś. Papiś polubił Erzę, a szczególnie jej umiejętności w walce z bronią białą; Sewek lata za Elfmanem, by razem z nim pokazać, że jest mężczyzną; Magda dogaduje się z o dziwo z Juvią, rozmawiając i plotkując o facetach. Baśka natomiast lubiła przebywać z Gray'em, co nie uszło uwadze Juvii, ale dzięki szybkiej interwencji Lucy i Magdy niebieskowłosa się uspokoiła.
A ja?
Tak szczerze powiedziawszy... z Wendy. To nie moja wina, że mam słabość do dzieci. Wendy, mimo że jest tylko o trzy lata młodsza ode mnie zachowuje się trochę dziecinnie. Jeszcze tam "rozmawiam" z Levy, która nieprzerwanie opowiada mi o runach. To coś podobnego do polskiego, maty i fizyki razem wzięte! No bosko -_-
Tymczasowo cała piątka mieszkamy w skrzydle medycznym, ale za jakiś czas może znajdę jakąś pracę i zarobię na wynajęcie jakiegoś małego lokum. Nie lubię żyć na czyimś garnuszku, jak to się mówi u nas.
Eh, czasami jednak jestem znudzona. No bo co? Sake nie mogę się napić, bo za młoda; hazard odpada, bo brak kasy; towarzystwa moich kumpli, bo ich wciągnął ten magiczny świat.
Na szczęście mam swój notes, w którym opisuję wszystkie moje myśli. Tak jak teraz. 
Mam go opisać?
To zwykły zeszyt w kratkę z żółtą okładką. O pisadło się nie martwiłam, ponieważ Levy dała mi swój na pewien czas. Ładny, czerwony ze złotymi inicjałami "G&L". Ciekawe, czy G o tym wie ^.^
Muszę kończyć pisać, Wendy chce mi pokazać swoje umiejętności. W końcu zobaczę moc Smoczego Zabójcy! Do przyszłego notesiku.
Data: 24 kwietnia 

*Biegła ciemnym korytarzem, który ciągnął się w nieskończoność. Czuła zmęczenie i ból od nieustannego biegu. Chciała się zatrzymać, ale COŚ nie pozwalało jej się zatrzymać. Biegnąc bardziej w głąb usłyszała zbliżający się czyjś śpiew. Kobiecy, który wydawał się być smutny i spokojny.
(tutaj piosenka jest na górze pod tytułem Missing!)

Please, please forgive me
But I won't be home again
Maybe someday you'll look up
And barely conscious you'll say to no one
Isn't something missing?

        Gdy zbliżała się coraz bardziej, odczuwała uczucia tej osoby.

You won't cry for my absence, I know
You forgot me long ago
Am I that unimportant?
Am I so insignificant?
Isn't something missing?
Isn't someone missing me?

Nie wiedząc, dlaczego sama zaczęła śpiewać. Z jej oczu zaczęły płynąć krystaliczne łzy.

Even though I'm the sacrifice
You won't try for me, not now
Though I'd die to know you love me
I'm all alone
Isn't someone missing me?

Dopiero wtedy ujrzała na końcu korytarza znajomą postać....


Z cichym krzykiem Carla obudziła się ze strasznego snu. "Nie, to nie mogła być wizja! Na pewno nie! Proszę! Błagam! Tylko nie ona, tylko nie Lucy!"
*
*
*
Powróciłam cała i zdrowa, a to wszystko dzięki silnym nogom, które wytrzymywały katusze wycieczek. Codziennie musiałam iść 10 km T^T Aż od samego myślenia bolą mnie mięśnie.
Nie będę się rozpisywać, ale tylko dodam, że rozdział dedykowany jest Misaki, bo dziewczyna się ocknęła i napisała długo oczekiwany rozdział. A ja nadal czekam na scenę NaLu, Misaki! Pamiętaj o tym!

Sayonara minna :3

piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział Dwudziesty Drugi "Zły proces"

Niech mi ktoś w łaski swojej powie, dlaczego mi łeb nawala?! Czuję się jak po piętnastu flaszkach wody gazowanej z moją świnką morską! Może to zabrzmiało dziwnie, ale to szczera prawda. Jak mi jest smutno zawsze zabieram z kuchni po trzy butelki gazowanego napoju, siadam przy klatce mojej czarnobiałej pupili i piję tak długo, dopóki nie dostanę zawrotów głowy. Heh, zabawne. Upić się "Cisowianką"! Chyba najlepiej "Prelage", bo najlepsza i reklamowana przez gwiazdy telewizji.
Ale wracając... Aua! Moja biedna głowa! Jakby mój mózg przeszyło z kilkadziesiąt ostrych sztyletów! Chyba zaraz nie wytrzymam i zdechnę. Złapałam się odruchowo za głowę i wyprężyłam się na łóżku jak struna. O kurde i w dodatku czuję się jak schorowana babcia z problemem stawów. Rozciągnęłam jak tylko mogłam nogi i ręce, ziewając przeciągle. Mimowolnie otworzyłam swoje niebieskoszare oczy tak nagle, że poraziły mnie promienie słońca, wpadające przez otwarte na oścież okno będące obok łóżka. Chyba musiałam... Zaraz! Moment! By the way! Gdzie ja jestem?! O ile dobrze pamiętam w moim pokoju nie ma okien!
Podniosłam się na łokciach, chcąc przyjrzeć się pomieszczeniu, w którym się znajdowałam i zatkało mnie. T-To niemożliwe. To po prostu nie możliwe! Nie mogę być w skrzydle medycznym Fairy Tail! Przecież... nie. Ja śnię. Ja pewnie jeszcze śpię. Westchnęłam, z ulgą wciągając  świeże powietrze. Ale skoro to sen... To dlaczego ja mogę oddychać, czuć? 
Usiadłam na posłaniu, przecierając zaspane oczy i dopiero wtedy zauważyłam ich. Moich nakama. Czuwali... Czekali na mnie! Basia spała na sąsiadującym z moim łóżku, Patryk usadowił się na fotelu obok drzwi, a Magda spała... Chwila! Na Sewerynie?! Otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia, po czym jednak uśmiechnęłam się. Jednak! Ha! Miałam rację. Coś czują do ciebie te nicponie. Teraz tylko czekać na rozwój wydarzeń *w* Hm, może pomoże się im troszeczkę.
Wtem ktoś wszedł do pokoju. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam małą, niebieskowłosą dziewczynę z białym kotem. Wendy Marvell i Carla. A jednak jestem w Magnolii. Naprawdę jestem! To niesamowite. Moje małe marzenie spełniło się! Wielu mówiło, że to niemożliwe, że to tylko "chińska bajka". Ale się mylili. Gdyby te osoby wiedziały, gdzie ja aktualnie jestem. Ha! Pewnie szczęki opadły by im ze zdumienia. Nie kontrolowanie uśmiechnęłam się do Smoczej Zabójczyni, która zrobiła jeden krok w tył. Ach, no tak. Zapomniałam. Ona boi się nieznajomych.  
Biała kotka podleciała na swoich śnieżnobiałych skrzydłach i usiadła mi na kolanach. Wyszczerzyłam się jeszcze bardziej, ukazując białe zęby. Exceedka odwzajemniła uśmiech.
- Jak się czujesz?

          Był ranek następnego dnia. Lucy bardzo wcześnie przyszła do gildii. Martwiła się o nowo przybyłych, a zarazem była strasznie ciekawa, skąd przybyli i jakimi są ludźmi. Chciała im pomóc. Żal jej było ich blond przyjaciółki. Chyba bardzo cenili w swojej drużynie przyjaźń.
Gdy weszła do budynku było nie wiele osób. Zaledwie kilkanaścioro. Podeszła do baru, gdzie jak zwykle na swoim stanowisku stała uśmiechnięta Mira wycierająca mokre kufle ścierką.
 - Ohayo, Mira-chan! - przywitała się z barmanką - Są jakieś wieści na temat tych nowych?
 - Ohayo, Lucy - Strauss uśmiechnęła się szeroko - Na razie nic mi mistrz nie mówił, ale od kilku minut Wendy jest razem z nimi. Chyba chciała sprawdzić stan tej nieprzytomnej.
 - Aaa, rozumiem - pokiwała twierdząco brązowooka - A Natsu już przyszedł?
 - Ne, jeszcze nie. A co, stęskniłaś się? 
 - No wiesz ty co! Jak możesz, Mira?! >///<
 - Heheh, spokojnie. Ja tylko...- nie dokończyła, gdy nagle po całej gildii dało się usłyszeć krzyk. Dziewczęcy. Lucy, nie zastanawiając się zbytnio długo, pobiegła do skrzydła medycznego. Otworzyła drzwi i zobaczyła smutną Wendy pełną łez. Na łóżku siedziała już przytomna Marta, a wokół niej zgromadzili się jej przyjaciele. Po ich minach stwierdziła, że coś musiało się poważnego stać. Brązowowłosa Basia i czarnowłosa Magda tuliły niebieskooką, jakby miała im uciec. Natomiast chłopcy, jedynie co mogli, to tylko klepać pocieszająco po plecach przyjaciółek. Latająca nad sufitem Carla wylądowała przed swoją panią i pocieszająco pociągnęła ją za rąbek niebieskiej spódniczki.
 - Wendy... - szepnęła, po czym zamilkła. Magini Gwiezdnej Energii podeszła do paczki przyjaciół i zapytała:
 - Co tutaj się stało? Dlaczego Wendy płacze i wasze dziewczyny?
Czarnowłosy popatrzył na blondynkę smutnie.
 - Kiedy Marta lądowała, zaszły jakieś komplikacje pomiędzy jej ciałem, a tym światem - powiedział cicho, spuszczając głowę - Nie wiemy dokładnie dlaczego, ale...
 - Nie mogłam tego procesu powstrzymać! - krzyknęła zrozpaczona Marvell, padając na kolana - Marta-san nie może mówić!
*
*
*
I to by było na tyle. Wiem, że krótkie, nudne i mdłe, ale mam swoje powody. Za jakieś pięć godzin wyjeżdżam do Włoch na jedenaście dni -.- Co mi się nie podoba! Nie lubię chodzić po miastach, a w szczególności po nieznanych.
Dlatego więc informuję, że mnie nie będzie przez te kilkanaście dni. 

Dziękuję wszystkim czytelnikom za udział w ankiecie, ale już postanowiłam. Będę pisać pół na pół. Zauważyliście pewnie, że pierwszą osobę używam do rozmyślań, a trzecią do opisu. Bo tak mi jest znacznie łatwiej :D
Notka dedykowana jest wszystkim POLAKOM i innym narodom. Nie wiem, czy ktoś z zza granicy czyta, ale warto tylko to dopisać.

Sayonara minna!

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział Dwudziesty Pierwszy "Odnaleziona"

Tak na szybko powiem, że od pewnego czasu mam mega doła, a rozdział z wysiłkiem pisałam. Aha, zapomniałabym. Dedykacja dla Hikari, która wsparła mnie swoimi postami :) Bardzo dziękuję za takie miłe słowa.
+ specjalne podziękowania dla Mini Aika. Czy ty wiesz, że sprawiłaś mi radość? Teraz jest tak mi ciepluto w serduszku. Arigatou!
*
*

- Mam ją - wyszeptał i podniósł nos do góry, próbując wyczuć zapach zaginionej. Chwilę później biegł na południe za wyszukiwanym zapachem...


      * Spadaliśmy w dół, nie wiedząc ile jeszcze będziemy tak lecieć. Nosz kurna! Zawsze w nieodpowiednim momencie musi się coś przydarzyć! I to akurat w czasie kłótni. Wtedy byłam strasznie wściekła na moich Nakama, ponieważ nie doceniali mojej pracy, na którą poświęcałam mój cenny czas. Jak zwykle musieli wtrącić swoje cztery grosze. Chcieli, by cała akcja kręciła się głównie wokół nich, a tak się przecież nie da! Musiałabym stworzyć osobne blogi i pisać o nich od nowa lub wykrzyczeć im to, żeby ruszyli swoje leniwe cztery litery i sami coś stworzyli.
 - Marta! - w moich uszach odbijały się krzyki Basi i reszty. Gdy w windzie pieczęć się nagle uaktywniła spadłam jako pierwsza w fioletowo-niebieską przepaść. Jak na złość! Zawsze muszę to być ja. Nie kto inny, tylko ja. Za mną poleciała reszta.
Spojrzałam w górę na nich i zobaczyłam to, czego najbardziej się obawiałam. To przerażenie. Strach i łzy w ich oczach. Byli zdezorientowani i przestraszeni. Nie było tego widać po niektórych, ale ja o tym doskonale wiedziałam. W końcu... sama też się bałam. Uśmiechnęłam się szeroko, przymrużając oczy. Nie wiem, czy w ten sposób jakoś ich uspokoiłam. Nie chciałam, by się bali.
 - Minna! - krzyknęłam, unosząc ku nich swoją rękę. Nie chciałam się z nimi rozdzielać. Bo przecież... są dla mnie jak rodzina, prawda?
 Po chwili ktoś również próbował złapać mnie, sięgając po moją dłoń. Nie pamiętam, kto to był. Niewiele brakowało, abym złapała tą dłoń, gdy nagle poczułam, że spadam jeszcze szybciej. Ramię przyjaciela szybko znikała mi z oczu, a sama oddalałam się od nich wbrew mej woli.
 - Marta! - usłyszałam przeraźliwy krzyk dziewczyn. Przez sekundę widziałam ich niewyraźnie zarysowane sylwetki, a potem już całkowicie zniknęli. Nie słyszałam już ich.
 - Basia! - wrzasnęłam na całe gardło - Magda! Patryk! Seweryn! Gdzie jesteście?! Odezwijcie się! - po moich czerwonych policzkach płynęły rzęsiście łzy. Błagam, tylko nie to! Nie chcę być sama. Proszę, niech ktoś się odezwie. Chciałam ich jeszcze zawołać, ale coś uniemożliwiło mi wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa. Miałam boleśnie zaciśnięte gardło tak, jakby ktoś mnie dusił. 
Spadałam głową w dół. Wiedziałam, że za chwilę poczuję grunt. Złamię sobie kark i umrę na miejscu. Zajebiście! No pięknie. Nie rozmyślałam jeszcze, jak kiedyś umrę, ale chciałam żeby to było bezbolesne. I co? Psico! Nic nie idzie po mojej myśli. Zawsze!  Ja nie chciałam jeszcze zginąć. Chciałam żyć. Chciałam jeszcze kiedykolwiek ujrzeć moich rodziców, przyjaciół, znajomych z klasy... Moje dłonie zakryły moją czerwoną twarz
I jego...
Z kieszeni moich niebieskich spodni wypadł telefon. Zwykły smartfon z kilkoma rysami na ekranie. Nie wiedziałam, kiedy włączyła się muzyka. Mój ulubiony utwór Lindsey Stirling "Shadows". Próbowałam złapać ustrojstwo, ale za każdym razem umykało mi z rąk. Denerwowałam się coraz bardziej. Najpierw zostałam rozdzielona z przyjaciółmi, a teraz mój telefon mi ucieka. Ha! Co jeszcze mnie dzisiaj spotka? Wtedy ujrzałam coś niesamowitego...*


         Natsu, czując wyraźniej poszukiwany zapach przyspieszył, zostawiając za sobą ukochaną i tamte dzieciaki. Zbiegał z górki, o mało się nie przewracając. Widział po drodze rozwalone korony drzew i porozrzucane dookoła fragmenty gałęzi i jakieś odzieży. Złapał czerwoną tkaninę i podłożył pod nos, wciągając zapach. Tak... To ona. Ta dziewczyna jest coraz bliżej. Nie czekając na resztę pobiegł dalej.
 - Natsu! - usłyszał wołanie swojej dziewczyny. Odwrócił się i spojrzał na pozostałych. Pierwsza biegła Heartfillia, a za nią pozostała gromada.
 - Ona jest już blisko - krzyknął donośnie. Widział tą zmianę na twarzach gimnazjalistów. Jednak szybko się odwrócił i ruszył za zapachem. Nie lubił ich. Nie chciał im pomagać. Ale jak Lucy go o to poprosiła to wykona jej polecenie. Z niechęcią, ale wykona. Wyczuwał bowiem coś od nich. Coś... złego i potężnego. Nie wiedział jeszcze co, ale dowie się, co to takiego.
        Wybiegł na drogę, która prowadziła do miasta. Podniósł głowę do góry i pociągnął nosem. Spojrzał w prawo i podszedł w tamtym kierunku. Wyczuwał ją, ale również słyszał coś. Jakby... skrzypce?! Pognał do pobliskich drzew. One wyglądały jeszcze gorzej niż poprzednie, a raczej śmiesznie. Fragment "gwiazdy" wypalił koronę drzew tak, że przypominały teraz literę Y. Muzyka była coraz głośniejsza. Zrobił kilka kroków i zatrzymał się. Naprzeciwko jego leżała na brzuchu jakaś postać. Nie podszedł bliżej. Dziwne... Od niej nie wyczuwał złej energii.
Do różowowłosego podbiegła zdyszana blondynka z Polakami. Basia, widząc leżącą na ziemi blondynkę, wyminęła magów i podbiegła do nieprzytomnej.
 - Marta! - kucnęła przy niej, odwracając ją delikatnie do siebie. Ku zdziwieniu wszystkich na jej twarzy był szeroki uśmiech - Marta! Martuś, ocknij się! 
Do brązowowłosej dołączyła Magda. Złapała nieprzytomną za ramiona i potrząsnęła ją mocno. Gdy to nie poskutkowało walnęła dziewczynę z liścia.
 - Marta, obudź się! - krzyknęła zdenerwowana. Seweryn podszedł niepewnie do czarnowłosej. Złapał ją za ręce i odciągnął od przyjaciółki, po czym objął ją ramionami, dodając jej otuchy. Dziewczyna odwzajemniła uścisk.
Natsu i Lucy w tym czasie przyglądali się odnalezionej. Stanowczo różniła się od pozostałych członków grupy. Miała jasne, rozpuszczone włosy i bladą cerę. Na nosie miała stłuczone, różowe (niestety T^T) okulary. Jej ubrania (niebieskie spodnie, biała koszula z długim rękawem i czerwona bluza przepasana w pasie) były rozszarpane, co było dziwne. Pozostała czwórka wylądowała w całej garderobie, a tylko ona miała je w strzępach. Coś tu się nie zgadzało.
 - Mam do was prośbę -  spojrzeli na stojącego przed nimi czarnowłosego chłopaka. Wyglądał na poważnego i zdecydowanego - Proszę, pomóżcie nam. Pomóżcie mojej koleżance. Proszę w imieniu nas wszystkich - Patryk skierował ręką na swoich przyjaciół.
Lucy spojrzała na Dragneel'a, a on na nią. Rozumieli się bez słów. Smoczy Zabójca wyminął chłopaka i podszedł do okularnicy, tulącej blondynkę. 
 - Nie martw się - powiedziała Heartfillia z uśmiechem do Patryka - Pomożemy wam. W końcu jesteśmy Fairy Tail, prawda Natsu?
Salamander wziął nieprzytomną dziewczynę na plecy i uśmiechnął się szeroko.
 - Prawda - przytaknął i ruszył w kierunku gildii - A tak z ciekawości... Ile ona waży?!
*
*
*
Ah, skończyłam. Nawet przyjemnie się pisało, nawet jak ma się tygodniowego doła. 
Mam do was mega pytanie: jaką narrację wolicie? Pierwszoosobową czy trzecioosobową?
Odpowiedzcie mi na pytanie w zamieszczonej ankiecie :3
Dziękuję wszystkim. Kocham was! 

piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział Dwudziesty "Skąd wyście się tutaj wzięli?!"

Ohayo minna!
Na początek muszę wyjaśnić sprawę z moim drugim blogiem. Pewnie wszyscy zastanawiają się, dlaczego od miesiąca nie ma tam rozdziału? Przepracowanie + niedogodności w mojej paczce. Mia~chan chce być bardziej pokazana tam jako nieustępliwa, prawie idealna postać. Ale jak wiemy takiej postaci czy osoby NIE MA! Niech Mia~chan wbije do swojej głowy, że nie mogę tworzyć innej fabuły, jaką już zaplanowałam prawie w całości *w* Jeszcze inna osoba mówi, że tak a nie inaczej ma być przedstawiona. Mam już tego powoli dość. Dosłownie. Jednak to nie znaczy, że porzucę tamtego bloga - o nie! Zamierzam go wręcz pisać i to dłuższe rozdziały... Jestę diabłę 3:)
I żeby was tutaj nie zanudzać to tylko powiem, komu dedykuję tę notkę <wyjmuje listę> O kurde! Ile tego jest? Oj tam oj tam. No dobra czytamy.
Dedykacje otrzymują następujące blogerki:
- Aiko Hayashi,
- Yasha,
- Renee,
- Ciapek (Asuna o ile dobrze pamiętam),
- Alex13,
- Ani - chan,
- Kin-chan,
- kita,
- Jenny Redfox,
- Vinterry Hayakawa (nwm czy czyta, ale i tak genialnie pisze!)
- Mini Aika,
- NatsuSalamander,
- Gray Fullbuster,
- Yuna,
- PixelPlushiee,
- Kuro Lady,
- Tanoshiku.

Uff... Skończyłam. Strasznie dużo osób podziwiam. Ciekawi was, dlaczego te osoby. Z kilku przyczyn.
One świetnie piszą. Lepiej ode mnie i dzięki nim rozwijam swoje umiejętności pisarskie. Komentują i oceniają moje blogi (nie licząc kilku osób), chociaż sama niezbyt często komentuję, ale to z powodu braku internetu i dostępu do komputera, czy laptopa. Ogółem mówiąc, że są takie postacie, które odważą się przekazać światu, co one myślą.
Arigatou tym osobom. Nawet nie wiecie, jak bardzo was lubię ^^

PS.  Mam nadzieję, że napisałam długą notkę...
*
*
*

 - Lucy - szepnął, wskazując na spadającą gwiazdę - Pomyśl życzenie.
Dziewczyna uśmiechnęła się i zażyczyła sobie coś (nie powiem, co :D ). Dziewczyna spojrzała na gwiazdę i przestraszyła się.
 - Natsu... Dlaczego ta gwiazda się podzieliła na pięć części i leci prosto na nas?


 - O kurde, rzeczywiście - zauważył chłopak, opierając się o barierkę. Zmrużył oczy, jakby chciał zobaczyć to coś wyraźniej. Było coraz bliżej. Jedna z pięciu części przeleciała nad ich głowami i poleciała trochę dalej. Drugi fragment uderzył w drzewo, ku ich zdziwieniu nie łamiąc go na pół. Pozostałe leciały w stronę zakochanych. Lucy patrzyła zahipnotyzowana. Strach uziemił ją, nie mogła się ruszyć. W ostatniej chwili Natsu zerwał się i odepchnął Heartfillię z pola rażenia, a sam przyjął na siebie trzy kawałki gwiazdy.
 - Natsu! - krzyknęła przerażona dziewczyna. Taki piękny dzień... Miał się tak tragicznie skończyć?
 Jasne światło oślepiło ją na chwilę. Zasłoniła oczy rękami, ale nadal kątem oka próbowała wyłapać sylwetkę chłopaka w jasności. Błysk powoli znikał. Lucy przetarła oczy dłońmi, próbując przyzwyczaić się do teraz panującej ciemności. Dopiero wówczas zobaczyła swojego ukochanego, przygniecionego przez aż trzy osoby. Na różowowłosym leżała jakaś krótko obcięta, brązowowłosa dziewczyna w okularach, na niej siedziała druga panna z ciemną cerą i czarnymi, falowanymi włosami, a obok niej wyłożył się również brązowowłosy, chudy chłopak. (ps. zdjęcie tych postaci będzie dopiero za tydzień ^^ Gomenne, jeśli się pogubicie) Szybko wstał z miejsca i odwrócił się ku czarnowłosej, wyciągając dłoń:
 - Magda, nic ci się nie stało? - pytał swoim lekko dziewczęcym głosem - Upadłaś na coś? Boli cię coś? Możesz chodzić?
 - Spokojnie, Seweryn - uśmiechnęła się Magda, przyjmując od niego pomoc. Wstała i otrzepała się - Nic sobie nie zrobiłam. A tak w ogóle...
 - Magda, trzeba obudzić Baśkę! - chłopak wskazał na leżącą dziewczynę w okularach. Była nieprzytomna.
 - No wiem, wiem. Ale jak? - czarnowłosa podrapała się po brodzie. Po kilku sekundach uśmiechnęła się szeroko. Uklękła przy leżącej brązowowłosej, podniosła dłoń... i wymierzyła siarczysty policzek koleżance. Niemal natychmiast nastolatka otworzyła oczy i złapała się za bolące miejsce. Spojrzała na schylających się przyjaciół, zmarszczyła brwi.
 - Seweryn... - ton jej głosu wskazywał na zdenerwowanie - Niech tylko ja cię dopadnę!
Chłopak zerwał się z miejsca i zaczął uciekać przed goniącą go dziewczyną.
         W tym czasie Lucy, nadal zszokowana po całym tym zajściu, podbiegła do leżącego różowowłosego.
 - Natsu! - krzyknęła załamanym głosem, padając koło jego głowy - Natsu, proszę, odezwij się! Błagam. - szarpała jego szalikiem w tą i z powrotem,
 - Lucy - Dragneel otworzył oczy i uśmiechnął się szeroko - Nic mi nie jest. Nie martw się - przyłożył swoją dłoń do jej czerwonego policzka. Blondynka odwzajemniła uśmiech.
 - Zaraz, moment... Lucy Heartfillia i Natsu Dragneel? - do naszej dwójki podeszła brązowowłosa dziewczyna w okularach - Magowie... z Fairy Tail?
Salamander i mag Gwiezdnej Energii wstali z ziemi i spojrzeli na "nowych". Stojąca przed nimi dziewczyna ubrana była cała na czarno, a na jej koszulce z krótkim rękawem dało się wyczytać "Bullet of My Valentine". Miała brązowe, krótko ścięte na bok włosy i piwne oczy.
 - Tak. - odparł śmiało chłopak, zasłaniając ukochaną własnym ciałem - A ty kim jesteś? Kim wy jesteście?
 - Ja jestem Basia, to jest Magda, a to Seweryn - przedstawiła siebie i wskazując na pozostałą dwójkę. Czarnowłosa, jak i brązowowłosy uśmiechnęli się przyjaźnie. Dziewczyna ubrana była w zielono-brązową koszulę i jeansy, a chłopak w szarą bluzę i ciemne spodnie- Jesteśmy zwykłymi uczniami gimnazjum...
 - Przepraszam, czego?! - zdziwił się Natsu.
 - Gimnazjum. Takiej szkoły dla starszych "dzieci" - powiedziała piwnooka, robiąc w powietrzu cudzysłów - U was takiej nie ma?
Dragneel pokręcił głową. Dziwni byli...
 - By the way... - wtrąciła się Magda - Gdzie Patryk?
 - Patryk? - spytała Lucy, łapiąc swojego chłopaka za rękę. Troszkę dziwnie się czuła w ich obecności.
 - Nasz przyjaciel. Nie widzieliście go może?
 - Tutaj jestem! -  krzyknął głos z drzewa - Pomożecie mi zejść? Bo nie wygodnie mi tutaj!
Wszyscy podbiegli pod dąb. Ujrzeli czarnowłosego chłopaka... którego spodnie przyczepiły się do gałęzi drzewa, ukazując niebiesko-białe bokserki. Wyglądało to przekomicznie. Cała grupa zaczęła głośno się śmiać. Biedny czarnowłosy naburmuszył się i skrzyżował ręce na piersi.
 - Ha ha ha - zaśmiał się sarkastycznie - Moglibyście ruszyć swoją dupę i ściągnąć mnie stąd?!
Natsu, ledwo powstrzymując się od śmiechu, podniósł leżący obok kamień, wycelował i rzucił w gałąź. Pod wpływem uderzenia drewno nie wytrzymało i załamało się, powodując, że nastolatek upadł na twarz. Basia podeszła do kolegi i pomogła mu wstać.
 - Dzięki - odparł i spojrzał zdziwiony na dwójkę magów - No bez jaj! To niemożliwe! Co oni tu robią? - spytał się brązowowłosej. Ta tylko wzruszyła ramionami.
 - Raczej spytaj się, co my tutaj robimy - poprawiła go, poprawiając okulary - Przecież jeszcze przed chwilą byliśmy w Agorze i wracaliśmy z filmu!
 - Gdzie byliście? - Dragneel podrapał się za głowę. Już zupełnie nic z tego nie rozumiał. Jakieś dzieciaki spadają z nieba i gadają o jakieś Agorze! To nie przechodzi ludzkie pojęcie.
 - W Agorze, w takim dużym centrum handlowym - wyjaśniła Magda, ale widząc jeszcze większe zdziwienie członków Fairy Tail uśmiechnęła się - W budynku, gdzie jest dużo sklepów.
 - Aaa. - zrozumiał, kiwając głową. Heartfillia, stojąca za Smoczym Zabójcą wystąpiła na przód.
 - W każdym bądź razie, czy moglibyście nam wytłumaczyć, skąd wyście się tutaj wzięli?!
 - Nie mamy pojęcia - wzruszył ramionami brązowowłosy Seweryn - O ile dobrze pamiętam, to wracaliśmy z bardzo dobrego filmu...
 - Dobrego? - prychnął czarnowłosy Patryk, machając ręką  - Pfff, to była chała, a nie film!
 - Dla mnie był spoko. Nie wiem, co ci się w nim nie podobało.
 - Wszystko - wyglądało to tak, jakby chcieli się zaraz pobić. Wymieniali między siebie wrogie spojrzenia.
 - Wracając do tematu - zaczęła opowiadać Magda - Wracaliśmy z filmu i właśnie wsiadaliśmy do windy. Dobrze pamiętam, jak myśmy kłócili się na temat bloga Marty. Marta wrzeszczała, że nie doceniamy jej pracy, że ona na marne wykorzystuje swój talent... I wtedy winda zaczęła zjeżdżać w dół. Niespodziewania, szybko. Złapaliśmy się barierek, jakby to miało nas uratować...
 - Nagle pojawiła się fioletowy krąg. Jasne światło nas oślepiło i poczuliśmy, że straciliśmy grunt pod nogami.   I ta dam! Jesteśmy tutaj! - zakończyła wesoło brązowowłosa Basia, uśmiechając się lekko. 
 - Hm, to rzeczywiście jest dziwne - odparł Natsu - Ale możecie mi powiedzieć, kim jest...
 - Marta! - krzyknął Patryk w olśnieniu - Gdzie jest Marta?
Nowo przybyli porozglądali się dookoła. Rozproszyli się i zaczęli szukać
 - Kurde, gdzie ona? Marta! - zawołał Seweryn, wychylając się zza barierki.
 - Uważaj, kretynie. Bo spadniesz! 
 - Patryk, ty lepiej szukaj naszej kumpeli. 
                Minęło jakieś pięć minut poszukiwań. Nic. Kompletne zero. Nie ma po niej śladu. 
Lucy przyglądała się z zainteresowaniem na grupę młodzieży. Mogła odczytać z ich twarzy determinację i zawzięcie. 
 "Muszą bardzo kochać swojego nakama" - pomyślała, spoglądając na swojego chłopaka - "Tak samo jak Natsu"
 - Pomóżmy im - szepnęła mu do ucha i ciągnąc za rękę. Ten tylko kiwnął głową. Podeszli do zmartwionej Basi. W jej piwnych oczach szkliły się łzy, które musiała z trudem powstrzymywać.
 - Basiu, chcemy wam pomóc - powiedziała Lucy swoim melodyjnym głosem - Tylko musisz nam powiedzieć, jak ona wygląda.
 - Marta to moja najlepsza przyjaciółka - powiedziała łamiącym się głosem - Ona ma bardzo jasne włosy, niebieskie oczy. Jest mniej więcej mojego wzrostu. 
 - A masz może coś, co ma jej zapach? - spytał Natsu - Może uda mi się ją wyniuchać.
 - Hm, myśmy wszystkie rzeczy zostawili w Agorze. Zaraz! Kolczyki! - Basia szybko zdjęła kolczyki z białych piór - Strasznie lubi robić różnorodną biżuterię. Kiedyś podarowała mi je bez okazji. 
Podała kolczyki chłopakowi, a on podstawił je pod swój nos. Wciągnął zapach. Cholera! Teraz wyczuwał tylko zapach brązowowłosej... Wciągnął po raz drugi. Coś ma... Wciągnął trzeci raz. Jest...
 - Mam ją - wyszeptał i podniósł nos do góry, próbując wyczuć zapach zaginionej. Chwilę później biegł na południe za wyszukiwanym zapachem...

sobota, 30 marca 2013

Rozdział Dziewiętnasty "Walentynki" cz.2 + życzenia i przeprosiny

Cóż mam powiedzieć? Że znowu mi się nie chciało pisać? Że nie miałam ochoty przez ten miesiąc czasu? Nie będę pieprzyć głupot. To prawda. Nie chciało mi się. Nauka zrobiła swoje. Musiałam nadrabiać zaległości z niemieckiego, dwa konkursy z matematyki, wystąpienie w bibliotece z gitarą, w dodatku musiałam napisać scenariusz... Widzicie, moje życie jest strasznie zagmatwane i zapełnione obowiązkami. Kiedy każde po kolei wypełniałam zaczęło gryźć mnie sumienie. Przecież obiecałam, że napiszę jak najszybciej. 
Wiecie, kto mnie zmotywował? Moi przyjaciele. ( I LoL xD ) 
Oni zawsze są ze mną, wspierają mnie, pocieszają. Śmieją się, wygłupiają, wściekają się. Dlatego chcę podziękować każdemu z osobna:
Shiren: Dziękuję za wszystkie nasze szczere rozmowy. Mam nadzieję, że się nie wkurzysz, jak przekażę ci duży stos kartek rozdziału XI do SL. 
Haru: Dziękuję za wtajemniczenie mnie w cudowny świat M&A i za pięknie narysowaną postać, która spada na ziemię :P
Kashiro: Dziękuje za walki na LoLu i za nieobcięcie włosów (komu byśmy robili kucyki?!)
Papiś: Dziękuję Zboczeńcu za duchowe wsparcie, pożyczenie "Drogi Cienia" oraz za bycie "zaje*istym" kumplem w szkole :)

Dzisiaj jest szczególny dzień. Fairy Tail zostaje zawieszone. Smutno mi z tego powodu, ale i tak częściej czytam mangę, więc nie jest tak źle :P
To ja już nie zanudzam i zapraszam do czytania.
PS. Dedykacja dla Kumiko-chan, która bardzo mi pomogła :*
*
*
*
 - Natsu! Dokąd ty mnie ciągniesz? - spytała zdezorientowana dziewczyna, biegnąc za swoim chłopakiem ledwo nadążając jego kroku. Uśmiechnięty różowowłosy trzymał blondynkę za rękę i ciągnął ją w kierunku rynku miasta. Słońce, pomimo panującej pory roku, mocno przygrzewało. Mijali roześmiane dzieci, zakochane pary i zrzędliwych dorosłych, gapiących się z okna (miejski monitoring XD). Co kilka minut odwracał się ku Lucy i wyszczerzając się mówił ciągle to samo:
 - Jeszcze kawałek. To już niedaleko!
 - "Jak jeszcze raz usłyszę to stwierdzenie, to nie wytrzymam!" - denerwowała się blondwłosa.
 - Już jesteśmy - odparł w końcu, przystając naprzeciwko świeżo pomalowanego budynku. Zaciekawiona Lucy wyjrzała zza jego ramienia i spojrzała na budynek.
 - "Matko boska!" - przeklęła w myślach, rumieniąc się nieznacznie. Stali przed jedną z najdroższych restauracji  w Magnolii! - "Nie mów mi, że..."
 - Co? Zdziwiona jesteś? - roześmiał się Natsu, ukazując swoje białe zęby - Heh, spodziewałem się trochę innej miny, ale trudno - pociągnął zaskoczoną dziewczynę w kierunku schludnie ubranej kobiety. Lucy miała wrażenie, że kobieta przygląda się jej badawczo. Poszperała w swoich dokumentach, by po chwili:
 - Piąty stolik pod oknem. - nie odrywając wzroku znad papierów, odebrała dzwoniący telefon. Chłopak wziął swoją ukochaną za rękę i zaprowadził pod wyznaczony, ładnie wystrojony stolik. Usiedli naprzeciwko siebie i spojrzeli na przyniesiony przez kelnerkę menu. Natsu zbytnio nie zwracał uwagi na wypisane dania i udając, że zastanawia się nad wyborem, spoglądał na zamyśloną blondynką. Wyglądała tak słodko. Słońce wpadające przez okno oświetlało jej spokojną twarz, w tym jej piękne, błyszczące się czekoladowe oczy. Miały w sobie tyle ciepła i miłości...
Lucy spojrzała na niego i rumieniąc się spytała:
 - Wybrałeś już coś? - uśmiechnęła się delikatnie. Wtem na zawołanie pojawiła się brązowowłosa dziewczyna z czarnymi oczami. Poprawiła swoją długą grzywkę i uśmiechnęła się promiennie do Natsu.
 - Witam pana, co panu podać? - chłopak kątem oka zauważył zdenerwowanie Heartfilli, uśmiechnął się szeroko do kelnerki:
 - Jeszcze nic nie wybrałem, a ty? - zwracając się do blondynki - Co chcesz kochanie?
Dziewczyna zarumieniła się jeszcze bardziej. Jeszcze nigdy się do niej tak nie zwracał! Kelnerka z przymusem odwróciła się w jej stronę i z obojętną miną przyjęła jej zamówienie.
 - Zastanowił się już pan? - błyskawicznie spojrzała na Salamandra, nerwowo skubiąc firmowy, kremowy fartuszek.
 - Poproszę... - i zaczął wymieniać prawie wszystko z karty. Biedna brązowowłosa ledwie nadążała za spisaniem jego zamówienia, wywołując u Lucy rozbawienie. 

     Minęły dwie godziny. W tym czasie Natsu i Lucy najedli się w jednej z najdroższych restauracji w mieście (na koszt Dragneela, żeby nie było!), poszli do kina i na kręgle, przez które chłopak dostał roczny zakaz pojawiania się w tamtej okolicy. Dlaczego? 

     Lucy już po raz trzeci nie trafiła w żadną z kręgiel i zaczęło ją to denerwować. Kiedy w końcu trafi? Natsu siedział na kanapie i śmiał się z poczynań swojej dziewczyny. Biedna nieźle się wkurzyła. Usiadła obok różowowłosego i nadymała policzki. Teraz kolej Salamandra. Wstał i powoli wziął czarną kulę. Wziął rozpęd i rzucił. Kula toczyła się niewyobrażalnie szybko i rozbiła prawie wszystkie biało-czerwone kręgle. Chłopak uśmiechnął się i spojrzał na smutną blondynkę. Posmutniał. Nie chciał, by taka była. Taka... niewesoła. Musiał jakoś jej poprawić humor. Podrapał się po głowie, zastanawiając się, co robić.
Wtedy w jego pustej głowie pojawił się pomysł. Szatański :3
Kolej Lucy. Dziewczyna już się ustawiła do rzutu, gdy poczuła czyjeś ręce na swoich.
 - Natsu! - krzyknęła zawstydzona - Co ty robisz?!
 - Pomagam - uśmiechnął się szeroko - Nie mogę patrzeć, jak się smucisz.
Brązowooka nic nie powiedziała. Pozwoliła chłopakowi pokierować własnym ciałem. Złapał za jej dłoń z kulą. Wzięli zamach i rzucili. Kula potoczyła i trafiła WSZYSTKIE kręgle! Lucy uśmiechnęła się szeroko i zaczęła podskakiwać z radości.
 - Widziałeś, Natsu? Trafiłam! W końcu trafiłam!
Była tak szczęśliwa, że nie zauważyła przechodzącego grubego, łysego faceta z piwem w ręku. Niechcący strąciła napój z jego ręki i oblała jego niebieską koszulę w kratę. Mężczyzna wkurzył się na maksa.
 - Ty parszywa suko! - krzyknął na nią i uderzył w policzek. Dziewczyna odskoczyła, trzymając się za piekące miejsce.
 - Przepraszam, to było niech...
 - Ty... - już miał znów ją zaatakować, gdy nagle został odrzucony na ścianę. Między dziewczyną a damskim bokserem stanął wkurzony Smoczy Zabójca.
 - Jeszcze raz tkniesz Lucy, a pożałujesz - wycedził przez zęby i marszcząc brwi. Był zły. Na tego faceta i na siebie. Nie obronił jej. Ucierpiała. Wokół niego zaczął gromadzić się ogień.
 - Natsu! 

     Siedzieli na tarasie widokowym. Był już wczesny zmierzch. Słońce już powoli zaczęło chować się za horyzontem, pozwalając okryć miasto nocy i księżycu. Natsu opierał się o barierkę tyłem do miasta i trzymał woreczek z lodem na podbitym oku. Lucy stała przed chłopakiem, odgarniając różowe kosmyki włosów z czoła chłopaka. 
 - Bardzo boli? - spytała z troską.
 - Już nie aż tak - odparł uśmiechając się wesoło, lecz po chwili spoważniał. Oderwał od oka lód i przyłożył do czerwonego jeszcze policzka dziewczyny. Zadrżała pod wpływem zimna i zamknęła oczy.
 - Przepraszam - usłyszała jego cichy głos.
 - Za co? - zdziwiła się, ale nadal nie otwierała oczu.
 - To przeze mnie zostałaś uderzona... Przepraszam.
 - Nie przepraszaj - uchyliła powoli powieki, patrząc na niego błyszczącymi oczami - To nie twoja wina. Byłam nieuważna. Zresztą nie tylko ja.
Zaśmiali się cicho. Gdy tak na nią patrzył... Wydawało mu się, że śni. Że dziewczyna, która jest z nim od tak krótkiego czasu bardzo go zmieniła. Od samego początku ich znajomości zawróciła mu w głowie. Jej wdzięk, urok, osobowość. Wszystko przyciągało go do niej. Dlatego zaczął przychodzić do jej domu bez zapowiedzi, spał kilka razy w jej łóżku. Po prostu... Kochał ją.
 - Lucy - szepnął, wskazując na spadającą gwiazdę - Pomyśl życzenie.
Dziewczyna uśmiechnęła się i zażyczyła sobie coś (nie powiem, co :D ). Dziewczyna spojrzała na gwiazdę i przestraszyła się.
 - Natsu... Dlaczego ta gwiazda się podzieliła na pięć części i leci prosto na nas?
*
*
*
Już jutro Niedziela. Nie jestem dobra w życzeniach, więc mam w zamian coś równie dobrego *link*
Powiem jeszcze tylko tyle:
Wesołego Alleluja!
 

środa, 27 lutego 2013

Informacja ---> Spokojnie, nie jest zła :3

                         Ohayo Minna!

        Wiecie, jak ja tęskniłam? Normalnie przez kilka dni nie mogłam dostać się do komputera przez pewną przeszkodę ( brat-kat -_- ) Dzisiaj nie będzie postu.  Ani tu, ani w Smoczej Legendzie. Po prostu mam mało czasu. Po pierwsze - szkoła. Po drugie - konkurs z wiedzy o Ameryce ( teksańska masakra piłą mechaniczną!) . A po trzecie - przyjaciele. Tak! Przyjaciele. Dlaczego? Ponieważ non stop narzekają na moje posty na SL.
" - Sunna-chan, a dlaczego Shiren nie wygrała z Laxusem?"
" - Sun! Dlaczego Kashiro jest przedstawiony jako chłopak, który zbiera baty?"
" - Marta, a dlaczego Midori jest główną bohaterką?"
I taki podobne pytania otrzymywałam w szkole T^T 
Eh, powiem wam, moje piękności, dlaczego. Otóż zdradzę wam sekret mojej paczki. 
Ten blog miał nigdy nie powstać! Nigdy, przenigdy! Dopóki razem z Mią-chan (która za niedługo się pojawi) rozważałyśmy, co by było gdybyśmy były w Magnolii.
- Ja bym chciała spotkać Laxusa - zamyśliłam się, uśmiechając się lekko - Co by było gdyby...
- A ja bym walczyła z Grayem! I już nie byłby sam jako striptizer! - zawołała wesoło moja przyjaciółka, czerwieniąc się. Wybuchłyśmy niepohamowanym śmiechem. 
- Wyobrażam to sobie - odparłam - Ciekawie by było, gdybyśmy były tam magami, prawda?
- Byłoby cudownie! Ja byłabym Smoczym Zabójcą!
- Zabójcą? - zdziwiłam się - Czego?
- Lodu, rzecz jasna - uśmiechnęła się, poprawiając swoje okulary - Bym mogła być bliżej NIEGO...
Zachichotałam, przez co otrzymałam uderzenie w głowę.
- Gomen'nasai! Już nie będę! - wytarłam mokre od łez oczy. Mia spojrzała na mnie wyczekująco.
- A ty? Kim byś była? - spytała
<TEJ CZĘŚCI ROZMOWY USUWAM< PONIEWAŻ MOGŁABYM SPOJLEROWAĆ>
- Super! Ja bym narysowała nas jako magów!
- Mia-chan... - szepnęłam, uśmiechając się coraz szerzej - Jesteś genialna! Załóżmy o tym bloga!

 I tak wpadłyśmy na pomysł założenia SL. Bardzo się cieszę, że piszę, ponieważ mi to bardzo pomaga <konkurs z ortografii cz.2 za tydzień -_->
Ale zastanawia was pewnie "o co kaman?"
Otóż wytłumaczę to w prosty sposób. 
W naszej paczce jest pięć osób: Sewko, Mia, Papiś, Haru i ja. Jesteśmy prawie nierozłączni, tylko że ja chodzę do równoległej klasy niestety :(
Więc każdy z nas wymyślił postać, która będzie jego "uosobieniem" w naszym blogu:
- Ja jestem Midori - jestem blondynką, nie mam zielonych oczu (chociaż bym chciała) i mam 168 wzrostu.
- Mia-chan jest Shiren - chciała upodobnić się do Erzy i Graya, ale nie wiem czy mi się to udało.
- Haru to Haruna Misaki - troszkę podobna z wyglądu i osobowości.
- Sewko to Kashiro - tak, tutaj mamy 100% naszego kolegi, nie licząc podrywania.
- Papiś to.... - a pojawi się za niedługo, może za dwa posty?

I co by tu jeszcze dodać? Aha. Dlaczego moim opiekunem jest wilk? Bo one są takie KAWAII *q*
Te ich futerko, paczadła.... cudo natury :)
Mia chciała Exceeda, więc ma Lifeasa. Sewko miał mieć jeszcze małego diabełka, ale to byłaby wielka przesada.
<rozgląda się dookoła i dodaje szeptem>
Zaraz bd musiała uciekać, więc jeszcze małe ogłoszenie: Heladas wydaje książkę!
L:ink na jej stronę na fb jest *TU*

Ja spadam do łóżka! Pa piękności ( i przystojni, jeśli panowie czytają :P )