Ohayo minna! Zapraszam na mojego drugiego bloga o Fairy Tail. Podobny jest troszkę, ale dodane są nowe postacie. Liczę na wasze komentarze i opinie.
Oto link:
http://fairy-tail-smocza-legenda.blogspot.com
piątek, 16 listopada 2012
niedziela, 11 listopada 2012
Rozdział Trzynasty "Czy ty mnie kochasz?"
Pod swoim domem Lucy chciała się pożegnać, gdy nagle Natsu chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie. Złapał ją za podbródek i pocałował ją czule w usta. To ją zupełnie zaskoczyło. Rozszerzyła oczy ze zdumienia. Całował? On ją? Chyba śni. Poczuła fale ciepła płynące z tego dotyku. Niemal natychmiast poddała się jej. Jednak nie złudzenie. Zamknęła oczy, rozkoszując się przyjemną czynnością wykonywaną przez chłopaka. Tego chłopaka, który kilka razy denerwował ją i irytował. Tego, który często ratował z opresji. Tego, którego pokochała nad życie.
Natsu zauważył, że oddaje ona pocałunek, z czego się bardzo ucieszył. Chciał to zrobić wcześniej. Wtedy gdy ją po raz pierwszy zobaczył. Jedną dłonią masował jej kark, druga leżała na jej biodrze. Miała bardzo słodkie wargi, jakby truskawki czy maliny. Nie chciał przestać. To było zbyt idealne. Jak sen, z którego nie chce się budzić. W końcu oderwał się od niej by zobaczyć jej reakcję. Była zamyślona. Zarumieniona, oczy przymrużone, lekko otwarte usta...
-Lucy? - spojrzała na niego. Jej oczy odbijały blask pobliskich latarń, podając jej przy tym więcej uroku. Z nich można było odczytać wiele uczuć : samotność, zwątpienie, strach. Patrzył na nią troskliwym wzrokiem. Delikatnie pogłaskał ją po jej zaróżowiałym policzku, uśmiechając się lekko. - Przypomniałaś już sobie? Ten dzień? - nie odpowiedziała. Z jej oczu zaczęły płynąć łzy. Łzy szczęścia. Zacisnęła mocno powieki i rzuciła się na różowowłosego, prawie wywracając się razem na chodnik. Przytuliła się do jego klatki piersiowej cichutko łkając.
- M-Myślałam, że zapomniałeś - odparła złamanym głosem - Albo, ż-że t-to był sen...
- Na szczęście nim nie jest - odwzajemnił uścisk. Teraz już wiedzieli, że nie są sami. Że mają przy sobie osobę, którą kochają. Dziewczyna lekko odsunęła się od skośnookiego i pocałowała go w policzek.
- Dziękuję za miły wieczór. - odparła uśmiechając się. Wtem niespodziewanie Dragneel wziął dziewczynę na ręce. Krzyknęła przerażona. - Idioto, co ty robisz?!
- Jak to, co? - spytał ją kopiąc przy okazji drzwi do jej mieszkania. - Niosę cię do twojego lokum.
- Postaw mnie na ziemi! Sama potrafię o siebie zadbać! - nie słuchał jej. Po chwili spełnił jej żądanie, ale gdy byli już u niej. Lucy odwróciła się do niego plecami, udając obrażoną. Wyglądała, jego zdaniem, zabawnie z nadymanymi policzkami i skrzyżowanymi rękami na piersiach. Złapał ją za ramię i za nim zdołała się obrócić, skradł jej namiętnego całusa. Nie wiadomo kiedy zdołali się znaleźć na łóżku blondynki obsypując się wzajemnie pocałunkami. Różowowłosy całował jej twarz, szyję i włosy. Ona rozkoszowała się ciepłem i przyjemnością, jaką jej dawał. Gdy się oderwali oboje byli zarumienieni i szczęśliwi.
- Nadal jesteś zła na mnie? - spytał patrząc głęboko w jej czekoladowe oczy. Odpowiedziała mu szeptem do ucha.
- Nie jestem, ale musisz mi coś obiecać.
- Słucham.
- Obiecaj mi, że nigdy mnie nie zostawisz bez słowa wyjaśnienia - spojrzała na niego zlęknionym wzrokiem. Uśmiechnął się na ten widok. Złapał jej dłoń i pocałował jej wewnętrzną stronę.
- Obiecuję - szepnął. Dała mu buziaka na dobranoc.
- Tylko zamknij drzwi, jak będziesz wychodził - ziewnęła, po czym zasnęła kamiennym snem. Natsu uśmiechnął się łobuzersko.
- A ktoś powiedział, że mam sobie pójść? - spytał do jej ucha. Lucy mruknęła coś pod nosem. - No właśnie.
Przykrył siebie i dziewczynę kołdrą, przytulił ją i odszedł do krainy snów.
Pierwsza obudziła się Lucy. Myślała, że poprzedni dzień to znów sen, gdy zorientowała się, że nie jest sama w łóżku. Odchyliła głowę i ujrzała różowe włosy. Ucieszyła w duchu, że to prawda. Jednak on tu z nią spał! A miał być u siebie.
- Natsu...- powiedziała do niego cicho - Natsu.
Chłopak pokręcił lekko głową, przyciągając jeszcze bardziej do siebie dziewczynę.
- * Dobra, dosyć na dzisiaj miłej Lucy!* - pomyślała - NATSU!!! - wrzasnęła tak głośno, że przestraszony chłopak znudził się w jednej chwili i spadł z łóżka, ciągnąc nią za sobą. (hehehe bardzo śmieszna pozycja dop. Mia-chan. Cicho! Ja tu próbuję pracować! dop. Sunna).
- O! Ohayo, Lucy - uśmiechnął się czarnooki szeroko - Jak się spało?
- A dobrze, czy tylko możesz mi wytłumaczyć, co ty robiłeś w moim łóżku?!
- Spałem - odparł prosto z mostu nie przestając się uśmiechać - Czy byłabyś tak miła i ze mnie zeszła?
Na jej czole pojawiła się pulsująca żyłka. Owszem, wstała z niego, lecz zaraz potem walnęła go mocno w głowę.
- Aua! A to za co? - zapytał Natsu, masując obolałe miejsce i siadając na łóżku.
- Za wproszenie się do mnie!
- Wybacz.
- Spokojnie, wybaczam ci to. - uśmiechnęła do niego wesoło. Miała zamiar iść do łazienki, ale chłopak szybko złapał ją za nadgarstek i pociągnął ją do siebie. Przytulił ją mocno do swojego ciała.
- N- Natsu?
- Odpowiedz mi na jedno pytanie, które mnie nęka - odparł lekko poddenerwowanym głosem - Czy ty mnie kochasz? - dziewczyna zarumieniła się. Faktycznie nie powiedziała mu wczoraj. A powinna. Chłopak odsunął ją od siebie, mogąc jej spojrzeć w oczy. - Kochasz mnie, Lucy?
- Natsu... - nie mogła z siebie wydobyć głosu. Zamiast tego wzięła jego dłoń i przyłożyła sobie ją do serca. Mógł poczuć jej przyspieszone tętno. Po chwili powiedziała cichutko - Kocham. A ty mnie?
Spojrzał na nią troskliwym wzrokiem. Delikatnie pogłaskał ją po jej zaróżowiałym policzku.
- Bardzo cię kocham, moje śliczne ty kochanie (piosenka mi się przypomina! dop. Mia-chan) - chciał już zabrać rękę, ona nagle złapała i przytrzymała jego dłoń przy jej skórze. Spojrzeli sobie w oczy. Wyrażały one miłość i troskę. Chwycił ją drugą ręką za talię i przyciągnął do siebie. Przytuliła się do jego torsu, czując przyjemne ciepło płynące z jego ciała. On natomiast głaskał jedną dłonią po jej plecach, z drugą bawił się jej blond włosami. Po chwili przestał. Chwycił jej podbródek i podniósł jej głowę, by zaraz przywrzeć do jej słodkich ust. Po wykonywanej czynności dziewczyna udała się do łazienki, a Salamander postanowił zrobić śniadanie dla ukochanej.
*
*
*
Właśnie się zastanawiam, czy to nie jest przypadkiem moja najdłuższa notka na tym blogu ( nie wliczając tej z balem). Ciekawe, dość krótko mi to zajęło czasu. Może weny dostałam XD
Słuchajcie! Moja koleżanka zaczęła pisać bloga o zespole One Direction. Szczerze za nimi nie przepadam, ale mają tam kilka fajnych kawałków. I bardzo bym chciała żebyście je odwiedzili. Z ciekawości, po prostu.
Oto adres bloga:
http://gdymarzeniastajasieprawda.blogspot.com/
I jeszcze jedno ogłoszenie, a raczej prośba. Razem z moją przyjaciółką, Mią Komodo, założyliśmy nowego bloga. Też tematyka FT, ale nie ma tam jeszcze żadnego posta. Głównie chodzi o to, że poszukujemy jakiegoś fajnego programu, gdzie można robić szablony. Bardzo by nam się przydał, bo te z bloggera coś nam nie podobają się. Więc proszę was o pomoc. Mam nadzieję, że pomoże nam ktoś.
Natsu zauważył, że oddaje ona pocałunek, z czego się bardzo ucieszył. Chciał to zrobić wcześniej. Wtedy gdy ją po raz pierwszy zobaczył. Jedną dłonią masował jej kark, druga leżała na jej biodrze. Miała bardzo słodkie wargi, jakby truskawki czy maliny. Nie chciał przestać. To było zbyt idealne. Jak sen, z którego nie chce się budzić. W końcu oderwał się od niej by zobaczyć jej reakcję. Była zamyślona. Zarumieniona, oczy przymrużone, lekko otwarte usta...
-Lucy? - spojrzała na niego. Jej oczy odbijały blask pobliskich latarń, podając jej przy tym więcej uroku. Z nich można było odczytać wiele uczuć : samotność, zwątpienie, strach. Patrzył na nią troskliwym wzrokiem. Delikatnie pogłaskał ją po jej zaróżowiałym policzku, uśmiechając się lekko. - Przypomniałaś już sobie? Ten dzień? - nie odpowiedziała. Z jej oczu zaczęły płynąć łzy. Łzy szczęścia. Zacisnęła mocno powieki i rzuciła się na różowowłosego, prawie wywracając się razem na chodnik. Przytuliła się do jego klatki piersiowej cichutko łkając.
- M-Myślałam, że zapomniałeś - odparła złamanym głosem - Albo, ż-że t-to był sen...
- Na szczęście nim nie jest - odwzajemnił uścisk. Teraz już wiedzieli, że nie są sami. Że mają przy sobie osobę, którą kochają. Dziewczyna lekko odsunęła się od skośnookiego i pocałowała go w policzek.
- Dziękuję za miły wieczór. - odparła uśmiechając się. Wtem niespodziewanie Dragneel wziął dziewczynę na ręce. Krzyknęła przerażona. - Idioto, co ty robisz?!
- Jak to, co? - spytał ją kopiąc przy okazji drzwi do jej mieszkania. - Niosę cię do twojego lokum.
- Postaw mnie na ziemi! Sama potrafię o siebie zadbać! - nie słuchał jej. Po chwili spełnił jej żądanie, ale gdy byli już u niej. Lucy odwróciła się do niego plecami, udając obrażoną. Wyglądała, jego zdaniem, zabawnie z nadymanymi policzkami i skrzyżowanymi rękami na piersiach. Złapał ją za ramię i za nim zdołała się obrócić, skradł jej namiętnego całusa. Nie wiadomo kiedy zdołali się znaleźć na łóżku blondynki obsypując się wzajemnie pocałunkami. Różowowłosy całował jej twarz, szyję i włosy. Ona rozkoszowała się ciepłem i przyjemnością, jaką jej dawał. Gdy się oderwali oboje byli zarumienieni i szczęśliwi.
- Nadal jesteś zła na mnie? - spytał patrząc głęboko w jej czekoladowe oczy. Odpowiedziała mu szeptem do ucha.
- Nie jestem, ale musisz mi coś obiecać.
- Słucham.
- Obiecaj mi, że nigdy mnie nie zostawisz bez słowa wyjaśnienia - spojrzała na niego zlęknionym wzrokiem. Uśmiechnął się na ten widok. Złapał jej dłoń i pocałował jej wewnętrzną stronę.
- Obiecuję - szepnął. Dała mu buziaka na dobranoc.
- Tylko zamknij drzwi, jak będziesz wychodził - ziewnęła, po czym zasnęła kamiennym snem. Natsu uśmiechnął się łobuzersko.
- A ktoś powiedział, że mam sobie pójść? - spytał do jej ucha. Lucy mruknęła coś pod nosem. - No właśnie.
Przykrył siebie i dziewczynę kołdrą, przytulił ją i odszedł do krainy snów.
Pierwsza obudziła się Lucy. Myślała, że poprzedni dzień to znów sen, gdy zorientowała się, że nie jest sama w łóżku. Odchyliła głowę i ujrzała różowe włosy. Ucieszyła w duchu, że to prawda. Jednak on tu z nią spał! A miał być u siebie.
- Natsu...- powiedziała do niego cicho - Natsu.
Chłopak pokręcił lekko głową, przyciągając jeszcze bardziej do siebie dziewczynę.
- * Dobra, dosyć na dzisiaj miłej Lucy!* - pomyślała - NATSU!!! - wrzasnęła tak głośno, że przestraszony chłopak znudził się w jednej chwili i spadł z łóżka, ciągnąc nią za sobą. (hehehe bardzo śmieszna pozycja dop. Mia-chan. Cicho! Ja tu próbuję pracować! dop. Sunna).
- O! Ohayo, Lucy - uśmiechnął się czarnooki szeroko - Jak się spało?
- A dobrze, czy tylko możesz mi wytłumaczyć, co ty robiłeś w moim łóżku?!
- Spałem - odparł prosto z mostu nie przestając się uśmiechać - Czy byłabyś tak miła i ze mnie zeszła?
Na jej czole pojawiła się pulsująca żyłka. Owszem, wstała z niego, lecz zaraz potem walnęła go mocno w głowę.
- Aua! A to za co? - zapytał Natsu, masując obolałe miejsce i siadając na łóżku.
- Za wproszenie się do mnie!
- Wybacz.
- Spokojnie, wybaczam ci to. - uśmiechnęła do niego wesoło. Miała zamiar iść do łazienki, ale chłopak szybko złapał ją za nadgarstek i pociągnął ją do siebie. Przytulił ją mocno do swojego ciała.
- N- Natsu?
- Odpowiedz mi na jedno pytanie, które mnie nęka - odparł lekko poddenerwowanym głosem - Czy ty mnie kochasz? - dziewczyna zarumieniła się. Faktycznie nie powiedziała mu wczoraj. A powinna. Chłopak odsunął ją od siebie, mogąc jej spojrzeć w oczy. - Kochasz mnie, Lucy?
- Natsu... - nie mogła z siebie wydobyć głosu. Zamiast tego wzięła jego dłoń i przyłożyła sobie ją do serca. Mógł poczuć jej przyspieszone tętno. Po chwili powiedziała cichutko - Kocham. A ty mnie?
Spojrzał na nią troskliwym wzrokiem. Delikatnie pogłaskał ją po jej zaróżowiałym policzku.
- Bardzo cię kocham, moje śliczne ty kochanie (piosenka mi się przypomina! dop. Mia-chan) - chciał już zabrać rękę, ona nagle złapała i przytrzymała jego dłoń przy jej skórze. Spojrzeli sobie w oczy. Wyrażały one miłość i troskę. Chwycił ją drugą ręką za talię i przyciągnął do siebie. Przytuliła się do jego torsu, czując przyjemne ciepło płynące z jego ciała. On natomiast głaskał jedną dłonią po jej plecach, z drugą bawił się jej blond włosami. Po chwili przestał. Chwycił jej podbródek i podniósł jej głowę, by zaraz przywrzeć do jej słodkich ust. Po wykonywanej czynności dziewczyna udała się do łazienki, a Salamander postanowił zrobić śniadanie dla ukochanej.
*
*
*
Właśnie się zastanawiam, czy to nie jest przypadkiem moja najdłuższa notka na tym blogu ( nie wliczając tej z balem). Ciekawe, dość krótko mi to zajęło czasu. Może weny dostałam XD
Słuchajcie! Moja koleżanka zaczęła pisać bloga o zespole One Direction. Szczerze za nimi nie przepadam, ale mają tam kilka fajnych kawałków. I bardzo bym chciała żebyście je odwiedzili. Z ciekawości, po prostu.
Oto adres bloga:
http://gdymarzeniastajasieprawda.blogspot.com/
I jeszcze jedno ogłoszenie, a raczej prośba. Razem z moją przyjaciółką, Mią Komodo, założyliśmy nowego bloga. Też tematyka FT, ale nie ma tam jeszcze żadnego posta. Głównie chodzi o to, że poszukujemy jakiegoś fajnego programu, gdzie można robić szablony. Bardzo by nam się przydał, bo te z bloggera coś nam nie podobają się. Więc proszę was o pomoc. Mam nadzieję, że pomoże nam ktoś.
niedziela, 4 listopada 2012
Rozdział Dwunasty "Marzenia się spełniają"
Cześć i czołem, kochani :P
Wiecie, wchodzę sobie na mojego bloga, by przynajmniej zacząć pisać jakiś dłuższy (dzięki Yasha!) rozdział, a tu co? PONAD 1,500 WYŚWIETLEŃ! Dziękuję wszystkim z całego serca. Jednak ktoś te moje wypociny czyta >wzruszenie< Okej, koniec mazgajenia się.
Wy tutaj oczekujecie w szczególności ( chyba ) najważniejszej notki w całym tym blogu, a ja tutaj paplam i paplam. Więc zapraszam do czytania i komentowania :)
*
*
*
Zaczęła szybko oddychać, ręce się jej pociły, a na twarzy był widoczny znaczny rumieniec. Nie wierzyła, że to może się wydarzyć. To nieprawdopodobne, żeby Natsu...
Żeby zaprosił ją na wypad. To niemożliwe, nawet z jego strony. Chyba że...
Lucy odłożyła kartkę i spojrzała na zegarek. Była dopiero 11:43. Czyli mnóstwo czasu. Ale moment... W co się ubierze?! Przecież nie może mu się pokazać w stroju codziennym! To nie w jej stylu! W ciągu kilku sekund znalazła się przy szafie i wyrzucała różne ubrania, poczynając od ładnych, długich spódnic, po krótkie sukienki. Kilkanaście razy sprawdzała po kolei wszystkie komody, szuflady i półki. Nie znalazła nic. Po godzinie jej mieszkanie zamieniło się w wielki bajzel <jaki bajzel! Gorszy u mnie w pokoju XD dop.aut>. W końcu zauważyła na szafie jakieś nieotwarte, czerwone pudełko. Z ciekawości sięgnęła po nie i otwarła jednym zdecydowanym ruchem. W środku znalazła ładną, zieloną sukienkę sięgającą do kolan z żółtą wstążką do związania z tyłu. Gdy tylko odnalazła kreację, od razu przymierzyła ją. Pasowała idealnie. Jednak zastanowiła się przez chwilę. Skąd wzięła się u niej ta kiecka? Raczej jej nie kupiła, bo dawno pewnie by się w niej pokazała w gildii. Nie dostałaby jej od ojca, przecież i tak by zauważyła. Wtem zauważyła na dnie pudła złożoną kartkę. Wyjęła i powoli otwarła.
Na niej widniał poniższy napis:
Od tajemniczego wielbiciela <3 (serduszko! :D )
Tajemniczy wielbiciel? Nie no! Same tajemnice skrywa świat. Ciekawe... kto jest tym "wielbicielem"? Może ktoś z gildii? Prawdopodobne. Albo ktoś z zewnątrz. Też możliwe...
Nie mogła zbytnio nad tym rozmyślać, gdyż musiała ogarnąć bałagan w swym mieszkaniu. Nie zauważyła nawet małej, niebieskiej postaci, która siedziała od dłuższego czasu na parapecie.
Uśmiechnęła się szeroko do siebie, po czym wyprostowała swoje śnieżnobiałe skrzydła i odleciała.
O 19:25 wyszykowana i lekko umalowana dziewczyna wyszła ze swojego mieszkania nad jezioro Sciliora. Szła powolnym krokiem, nie śpiesząc się. Mimo, iż była jesień, na dworze było jeszcze widno. Słońce właśnie chowało się za horyzont, wiatr bawił się w koronach drzew, słychać było śpiewy ptaków. Cała kolorowa Magnolia. Kochała to miejsce. Kochała swoją gildię, swoją rodzinę. Kochała każdego w niej, a w szczególności Jego. On sprawiał, że nawet pochmurny, smutny dzień stawał się dla Lucy radosnym. Jak straciła rodziców, on pierwszy ją pocieszał. Rozumiał ją. Dlatego chciała być przy nim jak najczęściej.
Ruszyła biegiem na północ. Gdy dotarła nad zbiornik wodny, poczęła szukać chłopaka. Nigdzie go nie było.
Na niej widniał poniższy napis:
Od tajemniczego wielbiciela <3 (serduszko! :D )
Tajemniczy wielbiciel? Nie no! Same tajemnice skrywa świat. Ciekawe... kto jest tym "wielbicielem"? Może ktoś z gildii? Prawdopodobne. Albo ktoś z zewnątrz. Też możliwe...
Nie mogła zbytnio nad tym rozmyślać, gdyż musiała ogarnąć bałagan w swym mieszkaniu. Nie zauważyła nawet małej, niebieskiej postaci, która siedziała od dłuższego czasu na parapecie.
Uśmiechnęła się szeroko do siebie, po czym wyprostowała swoje śnieżnobiałe skrzydła i odleciała.
O 19:25 wyszykowana i lekko umalowana dziewczyna wyszła ze swojego mieszkania nad jezioro Sciliora. Szła powolnym krokiem, nie śpiesząc się. Mimo, iż była jesień, na dworze było jeszcze widno. Słońce właśnie chowało się za horyzont, wiatr bawił się w koronach drzew, słychać było śpiewy ptaków. Cała kolorowa Magnolia. Kochała to miejsce. Kochała swoją gildię, swoją rodzinę. Kochała każdego w niej, a w szczególności Jego. On sprawiał, że nawet pochmurny, smutny dzień stawał się dla Lucy radosnym. Jak straciła rodziców, on pierwszy ją pocieszał. Rozumiał ją. Dlatego chciała być przy nim jak najczęściej.
Ruszyła biegiem na północ. Gdy dotarła nad zbiornik wodny, poczęła szukać chłopaka. Nigdzie go nie było.
- Natsu! - zawołała. Cisza. - Natsu! Już jestem!
Nie ma go? Przecież miał być. Chyba nie zaprosił jej i wystawił do wiatru? Nie! On taki nie jest.
Wtem koło jej nosa przeleciał mały płatek wiśni. I następny, tym razem zielony. I żółty, i niebieski. Spojrzała w stronę, skąd nadlatywały. Udała się w tamtym kierunku. Napotykała na swojej drodze coraz więcej ich w różnobarwnych kolorach. Aż ślad się urwał. Rozejrzała się dookoła i zaniemówiła. Przed nią stał ładnie nakryty stół z przygotowanym posiłkiem i z zapalonymi świecami. Za nim słońce chowało się pod taflę wody, co tylko dodawało uroku temu miejscu. Lucy była wzruszona. Zrobił on to? To wszystko?
-Lucy...- ktoś siedział na drzewie i przyglądał się dziewczynie od samego początku. Przestraszyła się, lecz po chwili spoważniała. Bowiem tam siedział nie kto inny, ale Natsu.
Zeskoczył z drzewa i podszedł do niej. Był bardzo blisko. Za blisko.- Lucy... Czy ty może pamiętasz, co się wydarzyło kilka dni temu?
-Hm? Kilka dni temu? - zdziwiła się. O co mu chodzi?
-Nie pamiętasz, prawda? - odpowiedział za nią różowowłosy.
-Tak...-odparła ze smutkiem-To było coś ważnego?
- Mhm. Jednak przed przypomnieniem ci tego wydarzenia, zjedzmy coś. UMIERAM Z GŁODU!
Przysiedli do stolika i zaczęli jeść przygotowaną "kolację". Natsu jadł powoli i w zadumie, co zdziwiło blondynkę. Zawsze pożerał szybko i w dużych ilościach, a tu? Zero! Prawie nic nie tknął.
Gdy zjedli Natsu zaproponował odprowadzenie jej do domu. I tyle?! Tylko chciał razem z nią zjeść? O mój boże. Gdy szli nikt się nie odzywał. Co jakiś czas zerkali na siebie ukradkiem, jednak zaraz cofali wzrok. Pod swoim domem Lucy chciała się pożegnać, gdy nagle Natsu chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie. Złapał ją za podbródek i pocałował ją czule w usta.
*
*
*
Nie wiem, czy spełniłam wasze oczekiwania, ale nie mam zbytnio czasu, ponieważ brat mnie z kompa wywala!
Pozdrawiam i ściskam :D
Nie ma go? Przecież miał być. Chyba nie zaprosił jej i wystawił do wiatru? Nie! On taki nie jest.
Wtem koło jej nosa przeleciał mały płatek wiśni. I następny, tym razem zielony. I żółty, i niebieski. Spojrzała w stronę, skąd nadlatywały. Udała się w tamtym kierunku. Napotykała na swojej drodze coraz więcej ich w różnobarwnych kolorach. Aż ślad się urwał. Rozejrzała się dookoła i zaniemówiła. Przed nią stał ładnie nakryty stół z przygotowanym posiłkiem i z zapalonymi świecami. Za nim słońce chowało się pod taflę wody, co tylko dodawało uroku temu miejscu. Lucy była wzruszona. Zrobił on to? To wszystko?
-Lucy...- ktoś siedział na drzewie i przyglądał się dziewczynie od samego początku. Przestraszyła się, lecz po chwili spoważniała. Bowiem tam siedział nie kto inny, ale Natsu.
Zeskoczył z drzewa i podszedł do niej. Był bardzo blisko. Za blisko.- Lucy... Czy ty może pamiętasz, co się wydarzyło kilka dni temu?
-Hm? Kilka dni temu? - zdziwiła się. O co mu chodzi?
-Nie pamiętasz, prawda? - odpowiedział za nią różowowłosy.
-Tak...-odparła ze smutkiem-To było coś ważnego?
- Mhm. Jednak przed przypomnieniem ci tego wydarzenia, zjedzmy coś. UMIERAM Z GŁODU!
Przysiedli do stolika i zaczęli jeść przygotowaną "kolację". Natsu jadł powoli i w zadumie, co zdziwiło blondynkę. Zawsze pożerał szybko i w dużych ilościach, a tu? Zero! Prawie nic nie tknął.
*
*
*
Nie wiem, czy spełniłam wasze oczekiwania, ale nie mam zbytnio czasu, ponieważ brat mnie z kompa wywala!
Pozdrawiam i ściskam :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)